Quantcast
Channel: ALE TU ŁADNIE
Viewing all 103 articles
Browse latest View live

Kuchenne centrum dowodzenia KONKURS

$
0
0

Tam gdzie feminizm przegrywa z naturą, tam gdzie zamiast zapachu lakieru do paznokci, czuć woń jabłek, tam zaczyna się kuchenne królestwo. Na drodze do perfekcyjnych wypieków, ścielą się stosy zakalców, tysiące przypalonych garnków i tryliony niewyrośniętych biszkoptów. Droga wyłożona jest rozsypaną mąką i papierem do pieczenia, długa i kręta. Na jaj końcu majaczy królestwo szarlotek, tortów i eklerów. Kuchnia.

NIEDZIELNE ŚNIADANIA

Przepis na udane niedzielne śniadania - wstać bez kaca po sobotniej imprezie. Przeważnie udaje się to tylko... nie uczestnicząc w sobotniej imprezie. Nadszedł ten czas w życiu, gdy na zaproszenie do klubu, nie reagujecie podekscytowaniem, tylko chłodną obojętnością. Wybaczcie, może następnym razem. Jak będę mieć szczęście, zacznę niedzielę o siódmej (rano). Jeśli szczęście nie dopisze, zaskoczy mnie mnie ona szóstą (w nocy) i pełną wyczekiwania dziecięcą twarzyczką.
Rekompensatę odnajduję w długim, rozwleczonym prawie do obiadu, śniadaniu. No i jeszcze ten pisk i radość, łaskotki, śniadanie w piżamach. Zdecydowanie wolę to od kaca. 
Niedawno odkryłam Jadłonomię, i choć przejście na weganizm mi nie grozi, to muszę szczerze przyznać, że potrawy z tych przepisów są smaczne. Czego nigdy po weganizmie się nie spodziewałam.  Przepis na pancakes na stałe zagościł w repertuarze niedzielnych śniadań, i jest on ostatnio najczęściej grana pozycją. Z miodem, z owocami i z przyjemnością - tak najczęściej je podaję.









LEMONIADA ARBUZOWA

Słój z kranikiem. Żądzę jego posiadania podsycały we mnie kolejne wnętrzarskie blogi. Przy każdym skoku temperatury wyobrażałam sobie siebie wyciskająca te wszystkie cytryny i popijająca lemoniadę na balkonie. Mam go i mam też bardzo przyzwoity przepis na lemoniadę. Trochę inaczej, ale daje radę skubana. 
Pewnie następnym razem zrobię go za pół roku, a do tego czasu słój będzie mi służył do dystrybucji nalewek. Wyobraźcie sobie cztery lity ajerkoniaku, które będę sączyć z niego w czasie świąt. Grudniu, przybywaj!

Lemoniada arbuzowa:
Po zalaniu kuchni sokiem z jednego arbuza (wydłubanie pestek potraktujmy jak ćwiczenie wewnętrznego zen) i dwóch cytryn, całość miksujemy z niewielką ilością wody. Cztery łyżki brązowego cukru i mamy hicior w słoju na dziecięca imprezę. 






TARTA TATIN

Najpiękniejszym zapachem świata jest zapach smażonych w karmelu jabłek. Jeśli do tej pory nie próbowaliście tarty tatin, to ze względu na zapach unoszący się w czasie jej przygotowania, dużo tracicie. Jeśli kiedykolwiek będzie mi dane doświadczyć zapachu bryzy o wschodzie słońcach na Hawajach, to jestem przekonana, że nie będzie się umywał do woni smażonych jabłek. Stoję nad nimi i wącham. Fantastyczne! 
Tartę robię z przepisu White Plate.







NAJSMACZNIEJSZE CIASTECZKA

"Daj przepis" to usłyszycie częstując ciasteczkami z przepisu Małej Cukierenki. Łatwe, szybkie i doskonałe dla małych pomocników. Cześć maki zastępuję mąką pełnoziarnistą i dodaję wszystko co mam pod ręką - dynię, słonecznik, czekoladę, rodzynki, suszone morele, migdały. Zawsze się udają i znikają w pół godziny.








KUCHENNE AKCESORIA

Miałam przyjemność testować kilka kuchennych akcesoriów sklepu internetowego Emako

ŁYŻECZKI - nasz absolutny hit! Każda potrawa dostaje +10 do smaku. Dziewczyny jedzą nimi wszytko, od zup zaczynając, na kanapkach (!) kończąc. 
TERMOS - nie tylko dobrze wygląda, parzę w nim czystek - zioło dzięki, któremu chorujemy zdecydowanie rzadziej. Polecam spróbować.
SŁÓJ Z KRANIKIEM - już parę razy szukałam w sieci najtańszego i zdecydowanie tej ceny nie udało mi się nikomu przebić.
WAGA KUCHENNA - dostępna jest w kilku pięknych pastelowych kolorach.
FORMA NA TARTĘ - w opisie jest zaznaczone, że nic nie przywiera - to prawda!
FOREMKI NA CIASTKA i WIELORAZOWY PAPIER DO PIECZENIA - jeśli spróbujecie ciasteczek z przepisu powyżej, gwarantuję, że często będą się przydawać. 

Uwielbiam tanie rozwiązania i sprytne gadżety ułatwiające życie, obecnie online spędzam większość mojego życia doskonale orientując się w cenach sklepów internetowych i ich asortymencie. Ten zdecydowanie polecam.



KONKURS

Wraz ze sklepem Emako mamy dla Was dwa bony na zakupy o wartości 100 złotych. Jestem przekonana, że dobrze je spożytkujecie.

Zasady:

Wystarczy wejść na stronę sklepu internetowego Emako, wybrać coś dla siebie. Nie musicie ograniczać się o przybory kuchenne. Następnie pod tym postem zostawcie dla mnie informację, na co najchętniej wykorzystacie wygrany bon. Odpowiedź nie musi być długa, wystarczy dosłownie dwa zdania. 

Macie na to czas do 16 października. Dzień później pod tym postem ogłoszę dwóch zwycięzców. Jeśli chcesz zostawić komentarz jako anonimowy użytkownik, nie zapomni podać adres mailowy. 

Nagrody:

Dwa bony o wartości 100 złotych do wykorzystania w sklepie Emako

Powodzenia!







Biała kuchnia

$
0
0

Podobno w Polsce, biała kuchnia jest bardziej popularna, niż rosół w niedzielę i ziemniaki do schabowego. Spotkać ją można częściej od kosza pod zlewem i marchewki w lodówce. Są plany, aby na równi z bocianami i Puszczą Białowieską, stała się symbolem narodowym, godnie reprezentując polską powściągliwość poza granicami ojczyzny.

Tak naprawdę nie jest tak źle, tylko ja zbyt często wpisuję w wyszukiwarce "scandi". Aczkolwiek fanpage na Facebooku: właściciele białych kuchni, może być żyłą złota i "followersów". 
Dziś moja kuchnia, która wbrew moim obawom, nie przynosi wielkiego wstydu (choć i tu bez dramatów się nie obyło), trochę inspiracji i dodatki. Standard taki.

BIAŁA KUCHNIA

Wyznaję: zrobiłam w kuchni lakobel. Błąd. Wielbłąd. Jego nawa jest prawie tak straszna, jak wygląd. Tafla błyszczącego szkła świetnie chroni ścianę przed zabrudzeniami i gorącem. Wizualnie nie jest mi jednak z nim po drodze. Chętnie przyjmę sugestie jak go cichaczem zamienić na coś matowego. Jednak nawet to potknięcie, nie jest w stanie zepsuć szczęścia posiadania jasnych frontów. Czy je często myję? Jasne. Głównie przy okazji robienia zdjęć na Instagram.

Wyspa stanowi centrum rodzinnego życia:
- przy niej jemy - głównie dlatego, że rok temu rozkręciłam krzesła i dalej ich nie pomalowałam. Ćwiczymy naszą kreatywność, operując dwoma hokerami i jednym stołkiem.
- wyżywamy się artystycznie - na blacie powstały już pierwsze murale permanentnym mazakiem, świetnie też wchłania farbki,
- bawimy się - bieganie wokół niego jest ulubioną aktywnością, przeważnie rozpoczyna się gdy gotuję obiad,
- przeważnie jednak służy za stanowisko przechowywania WSZYSTKIEGO: kluczy, telefonów, książek, książeczek i rzeczonych już mazaków. Gdy położy się na niej koc, jest jeszcze tipi.

Do wymiany: uchwyty, lakobel i blat. Zrobię to zaraz po tym jak spłacę kredyt na mieszkanie, czyli tuż przed przejściem na emeryturę. 








Reklama płynu do mycia naczyń była całkowicie niezamierzona. Powtarzam sobie: sprawdzaj kadr, zawsze coś umknie. Z czystą, zaś premedytacją zaproszę jeszcze na konkurs, w którym można wygrać bony. Szczegóły znajdziecie we wcześniejszym poście. Nie zostało dużo czasu!

INSPIRACJE

Teraz zobaczcie jak można zrobić to lepiej. 
Z pastelami, drewnianym blatem, otwartymi półkami, z szafkami - każda wygląda dobrze. 











Koniecznie kliknijcie w linki odsyłające do profili, znajdujące się pod zdjęciami. Możecie to zrobić bez obaw o ich legalność, zapytałam o zgodę, każdego autora zdjęcia. To ważne dla mnie jako autora bloga, jak i dla Was, bo jest to pewna jakość, która pozwala przeglądać zawartość strony, bez niepotrzebnego dyskomfortu. 

DODATKI







Wyjątkowe zabawki - część 1

$
0
0

Nim zabrzmi Wam w uszach pierwsza kolęda, nim po raz pierwszy w tym roku Wasze oczy zaszklą się ze wzruszenia, na widok ciężarówki Coca-coli, wyskoczę ze świątecznymi prezentami. Nie. Nie, oberwałam jemiołą w głowę, nie przedawkowałam grzańca i nie pomyliłam dat. Jest w tym głębsza myśl i już wszystko tłumaczę...

Sprawa rozbija się o to, że pokaże Wam zabawki wyjątkowe. Swoją wyjątkowość nie zawdzięczają one marketingowcom, którzy z uporem maniaka będą nam wciskać badziewny plastik za kilkadziesiąt złotych. Te zabawki nie zaatakują Was w każdym paśmie reklamowym pomiędzy probiotykiem, a tabletkami na niestrawność (Wigilia, kapusta - widzicie pewien wzorzec). Nie będą też wystawione w każdym supermarkecie, tuż obok kasy, żeby ciężej było dziecku wytłumaczyć "dlaczego nie".
Ich wartość tkwi w szczególe, pomyśle, dopracowaniu i ludzkiej pasji. Rękodzieło. Takie magiczne słowo, które mówi o trudzie nauki, otwartym umyśle i sporej dawce ryzyka (wie każdy kto kiedykolwiek usłyszał pojęcie wysokiego zusu). To wszystko materializuje się w formie, detalu i szacunku do własnej pracy. Za cały sztab specjalistów od reklamy, czasem musi posłużyć link z bloga, polecenie koleżanki z pracy, czy przypadkowość googlowanych zdjęć.
I za każdym razem, gdy usłyszycie "co jej/jemu kupić w tym roku na mikołajki?", możecie bez wyrzutów sumienia podać link do tego wpisu. Niech idzie w świat.
A publikuję go już teraz, ponieważ rękodzielnik lub mała firma to nie zakład produkcyjny dowolnie przekręcający pokrętło z szybkością taśmy. O zamówieniach musicie już powoli myśleć, chcąc córce/synowi/bratankowi/wnuczce podarować coś wyjątkowego.
Liczę na to, że zachwycicie się podobnie jak ja.
A mając to szczęście, że kilka wyjątkowych firm zgodziło się na publikację swoich zdjęć na moim blogu, będzie część druga. I obiecuję, bijąc się w moją blogerską pierś, wybór nie będzie łatwy.


MANUFAKTURA MIŁO

Pracownia Magdy i Wojtka to miejsce, w którym powstają wyjątkowe dekoracje domu. Kolekcja drewnianych klocków, to jak dla mnie strzał w dziesiątkę.
MANUFAKTURA MIŁO to miejsce dla wszystkich ceniących sobie naturalne i minimalistyczne wzornictwo. Każdy przedmiot, który wychodzi z naszej pracowni jest tworzony z sercem i pasją z drewna najwyższej jakości. Naszym celem jest wytwarzanie produktów o uproszczonej bryle, produktów, które zainspirują, pobudzą wyobraźnie a przy tym będą naturalne i ponadczasowe. 








LADY STUMP

Zdecydowanie warto poznać niezwykły zwierzyniec spod szyldu Lady Stump
Dawno temu za górami, zrodziła się pasja między lasami. Rosła szybko, karmiąc się spokojem i powiewem natury, co owocowało coraz to nowszymi pomysłami. Z każdym kolejnym powiększało się  też grono towarzyszy, dzięki czemu łatwiej było czerpać ze źródła zwanego wyobraźnią.Właśnie ta praca, własnoręczna, skrupulatna, pełna zapału i pasji, odróżnia jej efekty od reszty produktów dostępnych na rynku. Dzięki temu wszystkie szyte żyjątka są kreatywne, niepowtarzalne, oryginalne, starannie wykonane i bezpieczne, a czekając na efekty trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż ich wykonanie zajmuje trochę więcej czasu.







MARZENIA DREWNEM

Cieszę się, że Marzenia Drewnem, poszerzają swój asortyment o zabawki.
Manufaktura „Marzenia Drewnem” to nowoczesne miejsce, w którym wprowadzamy w życie inspiracje Wasze oraz Nasze.Pomimo że jesteśmy młodą firmą posiadamy wieloletnie doświadczenie. Otwarcie własnego biznesu pozwoliło na wprowadzenie własnych drewnianych inspiracji w życie. Naszą największą oraz najsilniejszą pasją i miłością jest tworzenie projektów z drewna.







BAMBAKI


Zadziorne, niepokorne...
Bambaki to małe tulaśniaki z wielkimi osobowościami nieustająco powstające w nieskończoności nowych form. Zasiedlają coraz większe obszary naszego globu. Adoptują sobie kolejnych ludzi. Dorosłych i maluchy. Świetnie czują się w dziecięcych pokojach, na kanapach rodziców i w fotelach bujanych dziadków. Testowane na dzieciach. Projektowane i wykonywane w Polsce z materiałów produkowanych w krajach UE.




Sklep Bambaki ma dla Was promocję. Do końca miesiąca (31.11) wpisując przy zamówieniu hasło ALETULADNIE otrzymacie 25% rabatu.


Sami byście się pobawili, prawda? Dziękuję wszystkim producentom za pozwolenie na wykorzystanie ich zdjęć. Podziwiam każdego z Was za pomysł, umiejętności i wykonanie.

A Was, szczerze zachęcam do zakupów, pamiętajcie, że już teraz kształtujecie poczucie estetyki swoich dzieci. Może w tym roku zamiast plastiku wybierzecie dla nich ręcznie robioną perełkę.


Kilka prostych dekoracji

$
0
0

Najtańsze kosze w necie, kolorowe sznurki i kilka dzwoneczków. MacGyver zbudowałby z tego stacje kosmiczną i laser. Martha Steward najprawdopodobniej wydziergałaby koszulę i upiekła ciastka. Perfekcyjna zdezynfekowała i ułożyła w idealną kostkę. A co wymyśliłam ja po kilku wieczorach prób i intensywnie eksploatowanej mózgownicy?


W sumie nic odkrywczego, ale trochę użytecznego, trochę dekoracyjnego i w sam raz dla dzieci jednocześnie.
Wyobraźcie sobie jak pasjonujące musi być moje życie, że na wymyślenie im zastosowania poświęciłam kilkanaście godzin życia. Zwapnienie level master. ale kocham taką twórczą dłubaninę.


Uwielbiam samodzielnie wykonane dekoracje i tanie patenty. Więc gwarantuję, że nie znajdziecie piękniejszych sznurów niż Bobbiny. Nie uda Wam się kupić taniej wiklinowych koszy, niż w poniższym linku. Kto podejmie wyzwanie?

Sznurki Bobbiny - bobbiny.pl
Kosze wiklinowe - hurtbud.com


KOSZ NA ZABAWKI

Zwykły kosz, za pomocą kilku supełków lub warkoczyków, zamienia się w pudełko na skarby. Nie wymaga to wielkiego wysiłku, a dostajemy dekorację, idealnie pasującą do dziecięcego wnętrza. 









GIRLANDA Z DZWONECZKÓW

Prościej już się nie da. Zasadniczo nie ma tu nawet o czym pisać. Zapleść warkocz, każdy potrafi, podobnie jak przyszyć kilka dzwoneczków. To może ja już zaprezentuję efekt, zamiast trwonić wasz czas i eksploatować klawiaturę. 









WISZĄCE KWIETNIKI

Rośliny dobrze wpływają na jakoś powietrza w pokoju, jednak z wiadomych względów, nie jest on wymarzonym miejscem do ich hodowli. Dzięki kwietnikom, można je trzymać poza zasięgiem ciekawskich łapek.  
Pierwszy z nich to zapleciony sznurek Bobbiny, na którym wiążemy kilka supełków.
Drugi to zapleciony warkocz i mały kosz, który służy za osłonkę doniczki.
Zdecydowanie więcej czasu zajmuje wybranie koloru sznurka, niż samo zrobienie kwietnika. 







Zostało mi jeszcze trochę sznurka więc, myślę nad kolejnym DIY. Nie mam ochoty składać ich w szafie. 
Macie ochotę spróbować, któregoś tych pomysłu we własnym wnętrzu? 


Wyjątkowe zabawki - część 2

$
0
0

Zdejmujesz z szafy stare pudło lub starą walizkę ze strychu i nagle widzisz GO. Tego jedynego, najwspanialszego, ukochanego pluszaka z dzieciństwa. Tysiące wspomnień zaczyna przewijać się w zawrotnym tempie, wspomnienia tak ciepłe jak babciny rosołek. Wyleniałe futerko, nierówno przyszyte oczko, oderwana łapka nie odejmują mu uroku.

Jest taki jeden pluszak, który w swoim ponad trzydziestoletnim życiu wchłonął hektolitry łez, usłyszał miliony zwierzeń. Był wożony na bagażniku trójkołowca, jadł babki z błota, tysiąc razy został zgubiony w ogrodzie, udawał pirata, księżniczkę i służył za chusteczkę.
Pocieszał, utulał do snu, pozwalał się stłamsić, był obiektem pierwszych eksperymentów i testerem maminych kosmetyków. Mieliście takiego pluszaka? Wymiętoszoną na siódmą stronę lalkę, wyleniałego misia, na widok którego inni się krzywili a tobie teraz szklą się oczy? 

Jeśli już niedługo będziecie rozglądać się za zabawkami dla najmłodszych członków rodziny, to cztery pracownie, do których warto zajrzeć. Pięknie, ręcznie szyte przytulanki, które gdy za kilkadziesiąt lat zostaną znalezione wśród pamiątek, przywołają najpiękniejsze uczucia.

BOBOŁKI

Bobołki idą na pierwszy ogień, bo to tu znalazłam królika, bardzo podobnego do mojego wydłamszonego przyjaciela z dzieciństwa
Bobołki to kreatywna marka tworzącą zabawki i akcesoria. Szyje i ilustruje torbyplecaki dla dużych i małych. Bobołki realizuje zamówienia indywidualne, na podstawie waszych pomysłów oraz sporządzonych przez markę projektów.






PANI PIESKA

Przytulanki Pani Pieska zachwyciły nie tylko mnie, ale i moją córkę, a to chyba najlepsza recenzja.
Jesteśmy parą, od ponad dwóch lat mieszkamy w Bieszczadach, przeprowadziliśmy się tu z całą rodziną z Warszawy. (...)Jesteśmy weganami, cenimy życie blisko natury, kochamy zwierzęta. Mamy 3 psy, 6 kotów i królika ;) Tą fascynację widać w naszych projektach.






BAJKOSZYCIE

Bajkoszycie czyli lalki, które mają klasę.
Bajkoszycie to wynik magicznej eksplozjiwybuchu miłości do pięknych rzeczy, baśniowych stworzeń i wewnętrznej potrzeby tworzeniaPowstało wśród wiary, wsparcia i podziwu cudownych ludzi którzy szczęśliwym trafem stanęli na jego drodze. I mimo że powstało z egoistycznych pobudek, jego celem jest rozświetlenie tego zapomnianego kącika codzienności, który czasem nazywamy dziecięcą cząstką naszej dorosłości. 





GU TWORZY

Na koniec najcieplejsza postać blogosfery. To ciepło najlepiej widać w projektach Agi.
Wszystkie produkty dostępne w sklepie są robione ręcznie przez Gu. Projektowanie, wycinanie, wyszywanie, przyszywanie, zszywanie, wypychanie, dzierganie, sklejanie, podklejanie… to wszystko robota dwóch rąk jednej i tej samej osoby, która robi to z pełnym zaangażowaniem, z miłości do tworzenia.





Macie ochotę na trzecią część cyklu? Mam jeszcze kilka fajnych pracowni do polecenia, ale być może macie już w czym wybierać i nie muszę więcej stukać w klawisze.
Polecam wcześniejsze decyzje jeśli coś Wam się podoba, czekając do ostatniej chwili może się okazać, że pracownie nie będą już przyjmować dodatkowych zleceń.

Wszystkie zdjęcia w poście zostały wykorzystane za zgoda autorów lub właścicieli praw do nich.

Projekt Przedpokój i tablica magnetyczna DIY

$
0
0

Widząc na wystawie nieziemsko drogie buty, nie zrobię sobie podobnych za pół ceny. Nie potrafię uszyć sobie wymarzonej sukienki, podobnie rzecz się ma z większością wymarzonych mebli. Natomiast dodatki do wnętrz to zupełnie inna bajka. Gdy mnie na coś nie stać, kombinuję do czasu, aż nie jestem w stanie zrobić tego samodzielnie.

Gdy zachorowałam na abstrakcyjnie drogą tablicę magnetyczną, pewnej skandynawskiej firmy, postanowiłam zrobić własną. Moja jest nieco innej formie i kolorze, natomiast za trzydzieści procent ceny oryginału. Okazało się, że wszystkie potrzebne do jej stworzenia komponenty mam w szafie.
Szafa kogoś kto robi projekty DIY to śmietnik resztek, odpadków, niewykorzystanych blaszek i puszek. Walają się po niej puszki farb, gałki, nakrętki, taśmy i sznurki. Nic więc dziwnego, że znalazłam w niej matę magnetyczną i kawałek alpaki.
Alpaka miała mi posłużyć do wykonania lampki, niestety projekt ewoluował w innym kierunku, a blacha kisiła się na półce. Mata magnetyczna to resztki materiału po tablicy magnetycznej, która miała zawisnąć w pokoju córki.


Tablica będzie wyglądać zdecydowanie lepiej jeśli blaszka, nie będzie zmacana palcami. Moja była obiektem kreatywnej burzy mózgu, wyszła z niej w nieco "wydotykanym" stanie. Myślę, że pasta polerska załatwi kiedyś ten problem. 

Do zrobienia tablicy potrzebujemy:
- maty magnetycznej,
- cienkiej blaszki,
- ramę na obraz

Nie pamiętam gdzie zamówiłam folię magnetyczną, taki arkusz można kupić w sklepach online na przykład w sklepzmagnesami.pl. Zanim znalazłam alpakę, szukałam blaszki, którą można ciąć nożyczkami. Niestety projekt lampki okazał się niewypałem, ale cienka blaszka która przykrywa magnes wygląda całkiem dobrze. Blaszki można zamówić w sklepie skrzynia-skarbow.com, z resztą jest to prawdziwa kopalnie półproduktów dla kreatywnych eksperymentów. Im cieńsza blaszka tym lepiej, moja ma grubość 0,1mm.


Terminy wizyt u dentysty, lista zakupów i obrazek dla mamy mają teraz swoje miejsce.






Komodę pomogła mi podrasować Regałka, doniczki to najnowsza kolekcja olx, wydobyta prosto z jakiejś piwnicy.




Obraz na ścianie to portret rodziny, który został zamówiony u domowego artysty. Poprosiłam o dzieło utrzymane w duchu minimalizmu, co nie było w smak twórcy, sugerującemu większą ilość różu. Po krótkich negocjacjach dostałam idealne dzieło, będące perłą w naszej kolekcji. Koronę dostała w gratisie.


Na koniec oświetlenie, dzięki któremu Projekt Przedpokój uważam za zakończony. Lampa od SPOT Light, jest idealna: wykonana z drewna, bardzo funkcjonalna ze względu na możliwość ustawienia promienia światła i z zawieszką "Made in Poland". Jak dla mnie lampa, która do tego wszystkiego świetnie wygląda, nie potrzebuje nic więcej.





Nie dajcie się o szukać ładnym zdjęciom, przedpokój w zimie dopełnia obraz suszarki z praniem. W przypadku czteroosobowej rodziny jest ona stałym elementem wystroju mieszkania. W czasie robienia zdjęć nie zauważyłam też paprochów pod komodą, które zmyłam w photoshopie. Zabawki przesunęłam nogą do pokoju. To tak w ramach oczyszczającego wyznania między blogiem a prawdą.

Pokój dziewczynki trochę inaczej

$
0
0


Dla mnie  - poligon doświadczalny. Dla niej - kryjówka skarbów i miejsce zabaw. Dla jej siostry - twierdza, do której trzeba się włamać. W sumie to tylko kilka metrów kwadratowych dziewczęcego świata i tysiące pomysłów, które razem zrealizowałyśmy.

Chciałabym mieć super moc. Dawniej myślałam, że idealne byłoby latanie. Super sprawa, bo nie musiałabym się męczyć chodząc. Później pomyślałam o telekinezie. Super, bo nie musiałabym się męczyć lataniem. Jednak gdybym mogła dostać taki bonusik, to wolałabym możliwość spoglądania w przyszłość. Chciałabym zobaczyć moje dzieci, za kilkanaście lat. Kim są, czy mają rodziny i jak wygląda ich życie. Utwierdziłabym się w przekonaniu, że nie spaprałam tematu wychowania, gdy dostała dwie silne osobowość. Czy wartości, którymi kierują się w życiu, hamują je w drodze na szczyt, ale jednocześnie pozwalają dobrze spać w nocy? Chciałabym wiedzieć czy potrafią się dzielić, pomagać, kochać i szanować drugiego człowieka. Jak definiują szczęście i czy są w stanie osiągnąć je nie raniąc innych. 
Oczywiście, sprawdziłabym też ile przytyłam i jakie są wyniki lotka na 2058.

Chciałam dać Jej wnętrze pełne możliwości do zabawy i twórczego działania, ale też nie atakujące nachalnością barw. Zwyczajnie przyjazne. 

















NOWE OŚWIETLENIE

Dwie lampy sufitowe upolowałam w sklepie aladyn.pl, nazywają się TRURO i nie tylko wizualnie sprawiają radość. Są też przyjazne dla portfela. Na początku planowałam tylko jedną, ale zdjęcie na stronie sklepu, gdy wiszą obok siebie, spodobało mi się tak bardzo, że postanowiłam zaryzykować. Efekt był wart zachodu i delikatnego kucia w suficie. Światła jest wystarczająco dużo. Nie jest skoncentrowane tylko na samym środku, ale nie razi po oczach.
Poprzednia lampa sprawiała, że na środku pokoju był jasny okrąg, a dookoła panował nieprzyjemny półmrok. Ten problem to już historia.







PROJEKTY DIY

Ten pokój to mój poligon doświadczalny i miejsce wylądowania inwencji twórczej. Podlinkowałam rzeczy, z poniższej listy. Teraz dużo łatwiej je znaleźć na stronie. 

Poduszka - sarenka to dzieło Oli z bloga O Zebrze, miękkość pod plecami zapewnia Vinnst, a plakaty podarowała mi Małgosia z LAS i NIEBO

Przystojniak na deser:



Wyjątkowe zabawki - część 3

$
0
0

"Kiedyś to były bajki", "kiedyś to była prawdziwa muzyka", "kiedyś to szyli zabawki" - dziś również zdolni ludzie tworzą, szyją, nagrywają. Trzeba tylko trochę poszukać...

"Kiedyś" to jak wrota czasoprzestrzeni. Nikt nie wie kiedy Kiedyś miało miejsce, po prostu Nie Teraz. Aktualnie to już tylko kicz, tandeta i powtarzalne schematy. 
Patrzycie jednak na zdjęcie powyżej i już wiecie, że to nie jest prawda. Chcecie zoabczyć te zdjęcia, pozachwycać się nad detalami i pomysłem. Nie zatrzymuję więc dłużej. 



Szmacianki haute couture ByKrawcowa to damy ubrane w najmodniejsze sukienki. Uwielbiają się przebierać i są zawsze na czasie z tym co w modzie piszczy. Bez obciachu można zabrać je na urodziny do Julki, dyskrecja i kultura to ich drugie imię.
ByKrawcowa to wymarzone lalki dla małych i dużych. Tworzone z dbałością o każdy szczegół, tak aby mogły cieszyć twoje dziecko przez wiele lat. (...) To idealna powierniczka dziecięcych sekretów. ByKrawcowa to również  ciuszki  oraz drewniane wózki  dla lalek. 









Lalki GABA HANDMADE to równiachy, lubią popołudniowe herbatki, chętnie przejadą się wózkiem na plac zabaw. Podpowiedzą stylóweczkę i będą milczeć jak grób, gdy po cichu spałaszujemy gumę przed obiadem. Mają zadatki na najlepszą psiapsiółę.
Misie, owieczki, króliczki, liski i inne zwierzaki, ale przede wszystkim lale, powstające z największą starannością i dbałością o każdy szczegół. Chcę, by każda moja przytulanka była wyjątkowa. Zaczynając szycie, nigdy nie wiem jak będzie wyglądał efekt końcowy. Pierwszy impuls daje zawsze tkanina : kolor, deseń, faktura






MUMOCHOR

Jestem przekonana, że zadzorne Mumochory ożywają w nocy żeby chować skarpetki i rozsypywać mąkę w szufladach. Jestem też pewna, że dzieciaki z przyjemnością wytrą w nie zasmarkane noski i będą mocno przytulać.
Jestem mamą dwójki dzieci, przygoda ze Stworami zaczęła się od szycia właśnie dla  nich.. Potem dla dzieci przyjaciół, znajomych, a teraz dla ludzi, którym się podobają (..)
Każdy Stwór jest niepowtarzalny!! Szyję pojedyncze sztuki, rysuję projekt bezpośrednio na materiale, nie korzystam z szablonów, więc mogą być podobne, ale nigdy identyczne.








A GOOD START

Pluszaki A GOOD START zawodowo opowiadają bajki, snują niestworzone opowieści, zabierają w krainę magii. Nic dziwnego, gdyż pracowały w cyrku, a w kieszeni mają klucz do Narnii. Zaglądają tam regularnie w poszukiwaniu przygód, czasem zabierają tam swoich przyjaciół - dzieci. Tylko ciiii... rodzice o niczym nie mogą się dowiedzieć.
Coś dla dużych coś dla małych!Ręcznie robione zabawki, czapki pióropusze i takie takie





Kolejna część cyklu o wyjątkowych zabawkach, będzie już ostatnią przed świętami. Mam pewność, że cykl powróci, bo znalazłam wielu ciekawych twórców - żal byłoby nie podzielić się tymi odkryciami. 

Przypominam jeszcze o dwóch poprzednich częściach i nie zazdroszczę wyboru. Ciężki orzech do zgryzienia drodzy rodzice. Podeślijcie linki ciociom, babciom i chrzestnym, gdy zapytają "co kupić Majce pod choinkę?".

Wszystkie zdjęcia zostały wykorzystane za zgodą autorów lub właścicieli praw do nich.


Kalendarz adwentowy za dyszkę

$
0
0

Śnieg, choinka, makowiec i słodkie lenistwo, już za miesiąc. Odliczanie dni do tego wyjątkowego czasu, to zadanie tegorocznego kalendarza adwentowego. 

Ten post miał nie powstać. Na innych stronach można znaleźć takie zatrzęsienie kalendarzy adwentowych, że inspiracji zdecydowanie wystarczy każdemu rodzicowi. A robić go tylko po to, żeby pokazać na blogu, trochę mija się z celem. Mam czasem wrażenie, że kalendarz świetnie wpisuje się w komercjalizacją okresu Bożego Narodzenia i jakoś trąci mi potrzebą zakupów w pośpiechu. 
Odczarujemy trochę taką ideę, bo nie o codzienne podarunki w tym wszystkich chodzi. I tu pomysł podsunęła mi Ania z @indiansummer_pl . W środku nie muszą być prezenty, można je zamienić na mapy skarbów. Będę je dopracowywać dziś wieczorem, spróbuje wymyślić kilka wierszyków i zadania takie jak robienie wieńca lub domowej ciastoliny. Codzienna mała przyjemność, zamknięta w pudełku do zapałek. 
Kalendarz zrobiłyśmy z córką w półtorej godziny, wymagał jednej wizyty w sklepie. Korpus domków to dwa pudełka zapałek, zapakowane w papier. Na zdjęciach widać niebieskie kawałki taśmy do malowania (przeźroczystej brakło). Zabrakło też numerków, ale dopracuję go dzisiaj. 
Domki przykleiłam na kawałku plecówki, ale pomalowany karton lub deseczka, też będzie dobra. 


Do zrobienia kalendarza potrzebujemy:
- pudełka po zapałkach (po dwa na jeden domek),
- papier do pakowania prezentów,
- papier kolorowy,
-taśma,
- klej,
- dużo pomysłowości przy tworzeniu zadań i map skarbów.









Prosty dywanik

$
0
0

W swoim życiu obejrzałam już dużo kiepskich programów i żenujących filmów, jednak przy zszywaniu tych warkoczy, nastąpiła ich kumulacja. Cieszę się, że jadnak powstał, bo ciepło jest teraz małym stópkom, tuż po wyjściu z łóżka. 
Nie potrafię szyć, szydełkować, robić na drutach. Zadania te, pod względem trudności, stawiam w jednym szeregu z pisaniem algorytmów. Jeśli się czegoś nie potrafi, to oczywiście można się nauczyć, ale o wiele fajniej jest wymyślić jak zrobić to inaczej.
Zostało mi dużo sznurka Bobbinów, którymi bawiłam się przy poście o dekoracjach w pokoju dziecka:
aletuladnie.blogspot.com/2016/10/kilka-prostych-dekoracji.html
Bez sensu było je kisić w szafie, toż to marnowanie surowca i twórczego potencjału. Pomyślałam. Podumałam. Już teraz wiem, że nie należy robić tego na czczo, w ogóle proces myślowy wydaje mi się teraz czynnością przereklamowaną. Zaraz wyjaśnię dlaczego.

Otóż zaplecenie warkoczyków i zszycie ich razem, pochłonęło mi stosunkowo dużo czasu. Próżne siedzenie z igłą w ręce nie jest tym co napawa mnie szaleńczym optymizmem. Włączyłam, więc telewizor (!). Nie jestem fanka tego pudła, poza tysięcznym oglądnięciem Przyjaciół na Comedy Central, nie mam potrzeby spędzania przed nim wieczornych godzin. Dywanikowi zawdzięczam wciągnięcie się Azja Express (śmietanka polskiego celebryctwa wciągająca robaki była dość przyjemną alternatywą do podniesienia głowy znad sznurka). Potem było już tylko gorzej. Filmy na HBO powinno się wybierać wcześniej, inaczej one wybiorą ciebie. Po chronicznym niesmaku jaki został mi po obejrzeniu 50 Twarzy Graya, do tej pory spoglądam na pilot z lekką nieufnością. I nie chodzi tu o moja pruderyjność, bo takowa nie istnieje, tylko o bardzo złe kino, bardzo zły scenariusz. Podejrzewam, że bardziej lotne dialogi przeprowadzam z moją dwuletnią córką. 
Porzuciłam więc kanały filmowe w nadziei odnalezienia taniej i prostej rozrywki, która pozwoli mi skończyć dywanik. I tu trafiłam, o zgrozo!, na Damy i Wieśniaczki. Na początku bawiły mnie glonojady przerzucające obornik. Potem kończyłam seans w nieznośnym poczuciu niesprawiedliwości społecznej. Dama to przecież osoba z klasą, wykształcona i obyta. Tu natomiast dostałam lekko przygłupie dziewuchy, które miały szczęście żyć w dostatku. Przykro było potrzeć na fakt, że o dobrobycie nie decyduje intelekt lub pracowitość, a zwykły ślepy los. 
Opuszczamy na chwilę smutne rozważania o dysproporcjach społecznych, bo oto zaczyna się Ślub od Pierwszego Wejrzenia. To na szczęście żart. Skończyłam dywanik. Wyłączyłam telewizor. Od tego czasu służy tylko do oglądania bajek i meczów. Niech tak zostanie. 


Do wykonania potrzebujemy:
- sznurek
Do wydziergania takiego jak mój wystarczy jeden motek BOBBINA RAINBOW, powinno go jeszcze zostać na inne eksperymenty,
- igła i nitka
- sprawny telewizor.

Zaplotłam warkoczyki i zszyłam ich boki nitką. Tyle, cała filozofia. Zajmuje to trochę czasu, ale małe stópki mają ciepło, gdy wstają z łózka. I nie zszywajcie tego zbyt ciasno, bo dywanik zaczyna się zwijać. Jak widać powyżej.










Zapraszam na konkurs na  Facebooku: www.facebook.com
Możecie wygrać wybrany przez siebie sznurek Bobbinów


Kuchnia dla dzieci

$
0
0


Św. Mikołaj potrafi roznieść miliardy prezentów w jeden wieczór, okiełznać dwanaście zwierząt nienależących do ras pociągowych i przy tym przez cały czas rubasznie się śmiać. Nie przeszkadza mu w tym mało ergonomiczna sylwetka i podeszły wiek. Straszny z niego jednak lewus do projektów DIY...

Zostaliśmy z mężem jego elfami - tak brzmi oficjalna wersja historii. Moje dziecko przyjęło ją łatwo, bez zadawania zbędnych pytań. Tak więc jest prezent od Mikołaja, ale przygotowany przez rodziców. 
Nie jestem fanem zamykania dziewczynek w ciasne konwenanse i stawiania od małego przy kuchennych blatach. Jednak po tym, gdy skleciłam kuchenkę z kartonu po mleku, a Ona bawiła się nią, dopóki nie oderwały się papierowe drzwiczki do piekarnika i nie odkleiły się palniki z papieru samoprzylepnego, kuchenka została zamówiona u Świętego. 

Najprawdopodobniej kuchenka zamieszka gdzieś w pobliżu prawdziwej kuchni. Jest szansa, że moi mali pomocnicy, będą przygotowywać w niej posiłki, zamiast ciągnąc za sobą stołki, gdy tylko wezmę do ręki patelnię. 
"Mamo ja ci pomogę" - nie Kochanie, możesz przygotować coś lepszego i plastikowego u siebie.


Do wykonania potrzebujemy:

- starą szafkę odpowiedniej wielkości
Moją znalazłam na gumtree.pl - taki poprzednik OLX, na którym kiedyś szukałam mieszkań do wynajęcia w czasie studiów, a teraz pomaga mi znaleźć takie skarby za trzy dychy. 

- nóżki, pokrętła (gałki), zawiasy, uchwyt i haczyki
Wracając z pracy, mam szczęście przejeżdżać obok sklepu z akcesoriami meblowymi, mogłam więc spokojnie wybrać potrzebne części. Gdybyście potrzebowali namiaru na sklep to domex.sklep.pl prowadzi też sprzedaż wysyłkową. Ciekawe czy kiedyś zorientują się jaką kampanię reklamową robię im w internecie. 

- farby
Od dawna miałam ochotę pobawić się farbami kredowymi. Jakiś czas temu dostałam trzy puszki farby Pure&Original (kolor Poetic Blue) i chciałam wypróbować ich osławioną wydajność. Mała puszka farby rzeczywiście wystarczyła mi na przemalowanie elementów w kolorze szafranu. Do zabezpieczenia farby potrzeby jest wosk. Teraz przed farbą najważniejszy test - jeśli oprze się kuchennym eksperymentom moich dziewczyn będę pewna, że jest niezniszczalna. Dla mnie ogromną oszczędnością czasu był fakt, że farba kredowa nie wymaga matowienia powierzchni przed nałożeniem. 

- elementy hydrauliczne:
Kran kupiłam na targu staroci, do niego dopasowaliśmy kolanko i rurkę w markecie budowlanym.

- "zlew" i "palnik"
Zlew to, jak widać,  metalowa miska. Początkowo palniki miałam wyciąć z filcu, ale znalazłam ruszt do mikrofalówki, którego nigdy nie potrzebowałam. I jest palnik.





Poszczególne elementy prezentują się tak: 






Natomiast to efekt końcowy, kilku wyjazdów po zakupy, malowania, cięcia i wiercenia:










Retro galeria

$
0
0

Jedna pachnie perfumami zadziwiająco podobnymi do tych jakie używa moja babcia. Druga oddaje lekkim zapachem strychu. Kilka odrapanych rzeczy, którym można dorobić ciekawe historie, zawisło w pokoju małej dziewczynki.

Pokoik, który chwilowo jest znów składzikiem wszystkiego, czeka mała rewolucja. Wszystkie rzeczy, które kompulsywnie kupiłam na aukcjach i na targach staroci, zamieszkają w jednym pomieszczeniu. Nie pasują do pastelowego królestwa starszej księżniczki, nie mieszczą się na kilku półkach w salonie. Tam znają przytulne schronienie. Na razie gotowa jest jednie galeria. To pierwsza ściana w malutkiego pokoju, jeszcze mniejszej dziewczynki.


Ramki

Wszystkie te ramki, zostały kupione w najpopularniejszym serwisie aukcyjnym. Opcja "używane", a następnie znalezienie sprzedawcy, który oferuje dużą ilość ramek, aby nie przepłacić za wysyłkę. I tak zostałam posiadaczką kilkunastu ramek, z których żadna nie kosztowała mnie więcej niż 5 złotych. Interes życia.

Passe-partout to nic innego jak białe i czarne kartki, znalezione na biurku mojej starszej córki lub kawałki kartek, które zostały mi po docięciu ich do wymiaru ramek.

Pytanie zostało, czym je wypełnić. Z jednej strony każdemu śnią się modne grafiki, z drugiej zakupienie jednocześnie kilku sztuk, nadwyrężyłoby domowy budżet. Poza tym miałam ochotę na coś mniej standardowego niż to co zazwyczaj oglądam stronach z dziecięcymi pokojami. Do tego tęsknota z stylem retro, z którym mąż pozwoli mi poeksperymentować, tylko w pokoju najmniejszego dziecka. 

Postallove

Jakiś czas temu, pokazywałam Wam już kartki Postallove, w tym wpisie:
aletuladnie.blogspot.com/2016/06/troche-retro-w-pokoju-dziecka
Zamówiłam kilka stuk kartek, między innymi te autorstwa Grzegorza Chudy. Gdybym miała sobie zilustrować pierwsze sceny ulubionych bajek i powieści, to dla mnie tak wyglądałby ten świat.


Mysi Ogonek

Zauroczył mnie nowo otwarty sklep Mysi Ogonek, dopiero się rozkręca, ale z dnia na dzień powiększa się kolekcja przepięknych kartek i plakatów. Moje dzieci pokochały skuloną w śnie myszkę i jej leśnych przyjaciół. Dziecięcy świat potrzebuje tej magicznej fauny, pobudzającej wyobraźnię i wywołującej uśmiech na małych buziach.  
mysiogonek.pl









Jak podoba Wam się nie-rujnująca-kieszeni galeria? Zadowolona byłam z własnej kreatywności pomysłu na zapełnienie ściany kartkami pocztowymi w starych ramkach, ale może moje samozadowolenie jest nad wyrost. Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.


Inspiracja

Viktoria, atorka jednego z moich ulubionych kont na Instagramie: @baravickan, prowadzi blog nouw.com/baravickan. uwielbiam jej wysmakowane, spokojne kadry, gustowne wnętrza. Moim ulubionym pomieszczeniem jest ten dziecięcy pokój. To jedna z moich inspiracji przy wymyślaniu dodatków do pokoju młodszej córki. Sama wprowadzę nieco więcej koloru, natomiast w tej spokojnej szarości jest coś szalenie hipnotyzującego.








Część zdjęć w tym poście jest mojego autorstwa, o możliwość użycia pozostałych otrzymałam zgodę autora. Pamiętaj, aby przestrzegać prawa autorskiego i przed publikacją zawsze pytać o zgodę autora zdjęć. Jeśli szukasz informacji o tym jak legalnie prezentować zdjęcia, zapraszam do Facebookowej grupy "Legalne zdjęcia na blogach".

Zawód marzeń: poszukiwacz skarbów

$
0
0
Wprawdzie moje znaleziska ograniczają się do kilku ramek, doniczek, krzesła i witrynki, ale to nie przeszkodzi mi marzyć o byciu korsarzem oceanu staroci, poszukiwaczem skarbów wirtualnej dżungli, szarą eminencją najlepszych internetowych aukcji. Czyli słów kilka o tym co będę robić jak już przeniosę się na starość do chatki w Beskidzie Niskim i podepną mi tam wifi.
Mój mąż będzie wtedy z balkonikiem przemierzał pobliskie szlaki, a ja sącząc domową nalewkę, a ja podeprę dłonią zmarszczki i zaloguję się w serwisie ogłoszeniowym.

Kasa

Słowo - klucz. Główna oś obrotowa gospodarki i każdego gospodarstwa domowego. Jestem przeciętniakiem zarobkowym, z dwójką dzieci, więc marzenie o dizajnerskim wazonie nie przedłożę ponad zakup pieluch i zgrzewki mleka. Jeśli kiedyś postanowię kupić sobie zastawę stołową za kilka tysięcy, to wiedzcie, że najprawdopodobniej sprzedałam dla niej nerkę.
Starocie, są wielokrotnie tańsze od nowych przedmiotów i nie trzeba dla nich wycinać organów (za wyjątkiem XVII-wiecznych drewnianych mebli w cenie zdrowej wątroby). Malowanie podniszczonych mebli nie jest już żadną tajemnicą, jest wiele farb, które świetnie pokryją nawet lakierowaną powierzchnię. Można też poszukać ciekawych dodatków, które nie zrujnują kieszeni, a jednocześnie pozwolą czuć się naszemu salonowi, jedynym w swoim rodzaju (nigdy do końca nie wiem, czy to dobrze, czy źle).


Wszystko i nic

Portale aukcyjne, serwisy ogłoszeń lokalnych, to nic innego jak wirtualne stragany. Skończyły się niestety czasy, gdy drewniany nakastlik po babci, sprytny wnuczek próbował upchnąć za zgrzewkę browca, a szafę w idealnym stanie kupowało się za stówkę, bo właściciel wymieniał ją na system przesuwny z Ikea. Teraz każdy mebel to antyk, pomimo że bokiem odchodzi sklejka. Każda szafka na wysoki połysk, ma w tytule aukcji słowo "prl", co w ocenie sprzedającego podnosi jej wartość trzykrotnie. Idąc na fali mody na wszystko co powstało przed erą płyty pilśniowej, sprzedający uważają każdy grat za dzieło sztuki. To nie znaczy, że nie znajdzie się już ciekawych przedmiotów w niskich cenach, ale jest to zdecydowanie trudniejsze. 
Sama dałam się ponieść emocją, i gdyby nie odradziły mi lepiej zorientowane koleżanki, byłabym posiadaczką "duńskiego klasyka". Z klasykiem miało to niewiele wspólnego, natomiast słowo "duński" zabiło we mnie obiektywizm w ocenie relacji ceny do jakości.
Z drugiej strony przez ułamek sekundy, na stronie olx, widniało ogłoszenie w którym całkowicie za darmo można było zdobyć drewniany stół. Cuda się zdarzają, warto szukać.


Targi staroci

Szczęśliwi ci, który w takim miejscu potrafią się odnaleźć. W miejscu gdzie pośród korpusików lalek i plastikowych sztućców, butów nie do pary i połamanych parasolek, znajdują skarby. Idą na ten pod krakowską Halą Targową, przybieram minę obojętności, z lekką domieszką fachowego spojrzenia - tak to wygląda w mojej głowie. Najprawdopodobniej jednak wyglądam jak chomik w labiryncie. Niemniej jednak nigdzie nie kupi się ramek, wazoników i rzeczy niepotrzebnych a niezbędnych, których właścicielem można się stać po wypowiedzeniu magicznego zaklęcia: "biorę za piątkę".



Strych babci

Najcudowniej znaleźć miejsce, gdzie moda na prl lub naturalne drewno jeszcze nie dotarła. Gdzie stoliczek Lack można wymienić na krzesło z fabryki Radomsku. Ile jeszcze zapomnianych skarbów leży schowanych na strychach, by być posiłkiem korników? Ich właściciele zastanawiają kiedy przerobią je na opał, bo przecież już takie niedzisiejsze. 
W jednej z grup na Facebooku pojawił się wpis ze zdjęciami pokazującymi dwa przedwojenne wózki dla lalek i piękny kredens, z pytaniem co można z tym zrobić. Najpierw krew w żyłach zmroziły mi propozycje przerobienia ich na przydomowe kwietniki. Kolejne propozycje były już finansowe. Skończyło się szczęśliwie dla wózków, zostały sprzedane za dwieście złotych od sztuki. Podejrzewam, że kredens też znalazł swojego właściciela. Całe szczęście dla niego, zanim został przerobiony na materiał opałowy. 
Ciężko jest jednak znaleźć miejsca, gdzie można nabyć meble, bez konieczności rezygnacji z przez kilka tygodni, z dóbr takich jak cukier i wędlina.
Przeżuwam tęsknie suchy chleb, popijam niesłodką herbatą i liczę na to, że kiedyś mym oczom ukaże się drewniany stolik nocny, w cenie niższej niż Ikeowe klasyki. Uparłam się jak głupia, że znajdę taki mebel i nie będzie on asortymentem sieciówki. Nie wiem nawet dlaczego, ale jak już baba się na coś uprze...


Skośne nóżki do mebli to prawdziwy rarytas. Dla tych szukam jeszcze miejsca w moim domu, gdy tylko wytruję korniki. Najprawdopodobniej dzieło rąk mojego dziadka, znalezione na strychu rodzinnego domu.



Sklepy

Powstają pierwsze sklepy internetowe poszukiwaczy skarbów. Kibicuję takim pomysłom, bo w przyszłości zaoszczędzą mój cenny czas. W dodatku zakładane przez pasjonatów, dają gwarancję jakości skarbów. W większości spotykam je na portalach aukcyjnych, ale mam też ciekawą domenę do polecenia ALE MECYJE.
Pojedyncze sztuki, dobre ceny i ciekawy asortyment, sprawiają, że przyłapuję się na przeglądaniu tej strony z miną karpia, a wewnętrzny kornik wgryza się głębiej w mózg. Szczerze kibicuję takim inicjatywom. ALE MECYJE, powodzenia w świeżo rozpoczętym wirtualnym życiu!




Morał

Jeśli posiadasz namiary, link, numer telefonu, jednym słowem cokolwiek co pomoże innym namierzyć ciekawe miejsca pełne staroci i gratów, to proszę napisz. Nie dajmy gnić pięknym przedmiotom. Tu wcale nie chodzi o bycie koneserem, znawcą staroci ani fachowcem od współczesnego dizajnu. Niech dobre jakościowo przedmioty nie kończą jako przydomowe kwietniki.
Jeśli zaś jesteś fanem lakierowanej płyty, to też fajnie. Nie każdy musi z upodobaniem maniaka przerabiać dom na skansen. Dobrze, że się różnimy i nie mamy identycznych gustów, inaczej byłoby strasznie nudno na świecie.
Problem pojawia się, gdy tą samą przestrzeń mieszkalną dzieli świr wzdychający do stołu w skansenie i fan systemów przechowywani pokrytych lakierowaną drewnopodobną okleiną (Buziaczki mężu!)


Oswajanie szarości

$
0
0

Szary nie jest depresyjny, nie jest mdły, wśród szarych ścian żyją szczęśliwe dzieci. Szarość jest klasycznie piękna, stanowi doskonałe tło dla innych kolorów. Sprzyja wyciszeniu, ale też pozwala na eksperymenty w dodatkach. Zapraszam po dowody...

Szarość to najdoskonalszy kolor świata.
Gdyby był potrawą byłby sosem pasującym do każdego dania.
Gdyby był sukienką tuszowałby "boczki" i pasował do każdych butów.
Gdyby był osobą, byłby kolegą, który na imprezach opowiada najlepsze dowcipy, ale wie kiedy się zamknąć, gdy temat schodzi na politykę.
Jako sport byłby popularny, niskobudżetowy i nie powodował zadyszki. 
Gdyby miał być zwierzątkiem, to byłby kotkiem załatwiającym się do kuwety z mięciutką sierścią, która nie wywołuje alergii.  
A gdyby miał być krajem, to jego mieszkańcy byliby milsi niż ciocia Stasia z Klanu, a zarazem bardziej eleganccy niż komisarz Szacki. 
Jako przyjaciółka szarość miałaby przy sobie zawsze pudełko czekoladek i pięć centymetrów więcej w biodrach. 

Tak poważnie, to szarość ma taką cudowną cechę, że nie ma wpływu na emocje, więc we wnętrzach można ją dozować w dowolnych ilościach. Nie rozprasza ucznia, nie pobudza przedszkolaka, ale też wbrew powszechnej opinii, nie jest depresyjna. Szarość jest klasyczna, zresztą oceńcie sami.

Cztery stonowane pokoje chłopców, z których inspiracje można czerpać pełnymi garściami. Spokojna kolorystyka, ciekawe dodatki i pełne pasji mamy, które dla swoich małych rycerzy budują bezpieczną i kreatywną przestrzeń. Zachęcam do klikania w linki pod zdjęciami.


LEŚNA TAPETA

Instagramowy profil @krolka_s zachwyca od pierwszego wejrzenia. Minimalizm, delikatne szarości i ta komoda. Królowa komoda. Karolino, mam tylko jedną uwagę: więcej zdjęć proszę, bo czuję niedosyt. 






KRÓLESTWO JASIA

Na zdjęciach Kamili @k7909 możemy oglądać jej piękne urządzone, jasne mieszkanie. Moją uwagę zwrócił pokój Jasia, w którym wprawdzie nie ma szarości, ale białe wnętrze okraszone czarnymi dodatkami, jak najbardziej wpasowuje się w tematykę postu.







KOPALNIA POMYSŁÓW 

Blog Małgosi domwkadrze.pl kipi od dobrych pomysłów, również tych które można zastosować w pokojach dzieci. Kubusiu, gratuluję utalentowanej mamy!






DWÓCH PRZYSTOJNIAKÓW

Monia na swoim blogu krainskamonika.pl recenzuje książki, pokazuje pomysły na kreatywne zabawy, bawi i uczy, a to wszystko dokumentuje profesjonalnymi zdjęciami. Pomaga jej w tym dwóch przystojnych łobuziaków. Polecam zajrzeć do tego magicznego świata.






Wszystkie zdjęcia zostały opublikowane za zgodą ich autorów.

Sypialnia - planowanie

$
0
0

Planowanie a realizacja, to jak myślenie o zjedzeniu ciastka i papranie się w masie żeby je upiec. To jak cudowne oczekiwanie na wymarzoną podróż i tłuczenie się z walizkami na dworzec o piątej rano. Dlatego tak wiele projektów kończy się w pierwszej fazie, w tym przypadku, fazie planowania sypialni.  
Gdyby plany przekłuwać na czyny, ten świat byłby mój! Niestety długa popołudniowa kawa sama się nie wypije, książka sama nie porzuci się po drugim rozdziale, asortyment sklepu nie oglądnie się sam. Internetowe konwersacje, nie wywołają konsternacji, bez mojego udziału, a strony nie przeszukają się same w poszukiwaniu skarbów, których nigdy nie kupię. Czas sam się nie zmarnuje.

Gdybym go nie marnowała miałabym już dawno wykończone mieszkanie, odnowione krzesła i nierozdwojone końcówki. Wchodząc do mojego mieszkania, potrzebne byłyby okulary przeciwsłoneczne, tak lśniłyby fugi i glazura. Tymczasem mam w przedpokoju piaskownicę z soli do chodników, niedokończone dwa pokoje i tysiące pomysłów w głowie.

Planuję i szukam, szukam i planuję. I za nic nie potrafię zmusić się do działania.

Nie zobaczycie tu jednostajnej koncepcji mojego przyszłego wnętrza, nie potrafię zdecydować. Zapleść makramę, powiesić kwietnik i wstawić paprotkę, czy powiesić jeden obraz i uznać pracę za skończoną? Skłaniam się ku spokojnej wersji z jakąś paprotką, której w końcu nie ususzę. Wszak to pomieszczenie ma służyć wypoczynkowi, ale w mojej głowie panuje taki bałagan jak w życiu. Jak szczurek w kołowrotku...

Zostawię Was z tymi zdjęciami, a sama dalej pogrążę się w planowaniu i szukaniu pomysłów. Trzymajcie kciuki, żeby coś z tego wyszło. Obiecuję miliony dolarów, za każdą pomoc i sugestię.




@itsprettynice






Tak wygląda obecnie i aż prosi się o jakąś personalizację. Więc planuję i szukam.







Huśtawki i hamaki w dziecięcym pokoju

$
0
0

Podobno mają działanie terapeutyczne, podobno pobudzają mózg do pracy, pomagają się wyciszyć. Ale to wszystko nic. Jak one bosko wyglądają we wnętrzach!

Tak poważnie, bo przecież życie polega na tym aby być poważnym, wyciszonym i chodzić na baczność, huśtawki i hamaki to świetny pomysł. Rozwijają, bawią, kołyszą. Ale że do poważnych nie należę, a dostaje wypieków na widok ciekawych pomysłów we wnętrzach, to hamaki i huśtawki, to dla mnie kwintesencja mebla doskonałego. Już kombinuję jak ułożyć swój tyłek w miękkim materiale, gdy tylko przekonam mego Wspaniałego do tego pomysłu. Planuję wykonać ją własnoręcznie, choć perspektywa wiercenia w suficie lub ścianie nie jest kusząca, to już bujanie się w takim fotelu całkiem przyjemnie łaskocze w korę mózgową. 
Te piękne ratanowe pozostają poza sferą mych marzeń, i nie chodzi o ich gabaryty (dla nich mogłabym przebić się do sąsiadów), ale o cenę. Może szczęście kiedyś dopisze i znajdę używaną, a do tego czasu postaram się taką z materiału. 


INSPIRACJE

W brew moim początkowym założeniom, wcale nie było łatwo je znaleźć. Huśtawki i hamaki w pokoju dziecięcym nie są (jeszcze) bardzo popularne. Myślę, że to tylko kwestia czasu, bo nie zajmują przecież więcej miejsca niż szalenie popularne tipi. 



WYKONAĆ SAMODZIELNIE

Na blogerów można liczyć! Nie wiesz jak coś zrobić? Spokojnie, na sto procent jakaś kreatywna dusza już zmierzyła się z problemem. Możesz pokombinować z kolorem, materiałami i kształtem, ale to co najważniejsze i najtrudniejsze, już jakiś spryciarz wykombinował. I co jeszcze ważniejsze, ten ktoś, najprawdopodobniej zrobił kilka nieudanych prób, kupił na nie za dużo materiału, czyli oszczędził znaczną część twojego czasu i pieniędzy. 

HOME ON THE HILL

Pomysł świetny, bo przecież huśtawka nie musi być zarezerwowana na przydomowe drzewo. Dlaczego nie w pokoju? 

homeonthehill.pl




BABA MA DOM

 Dorota to mistrzyni majsterkowania, a huśtawka wygląda obłędnie.


A BEAUTIFUL MESS

To strona, która po prostu musi się znać, chcąc być na czasie z wszystkimi ciekawymi DIY. Zwłaszcza, takie jak ten pomysły dla dzieci, kradną moje serce.



ART DE LUXE

Jak mogłam zapomnieć?  A tu taka perełka wisi.



KUPIĆ
Nie jest to tania inwestycja, ale też nie każdy rodzi się majsterkowiczem. Nie lubicie wiercić, szyć, kombinować i męczyś się nad łączeniem linek? Nie ma sprawy, w sklepach asortyment jest spory. Do wyboru, do koloru.

FOTEL HAMAKOWY

Wydaje się fajnym rozwiązaniem na ograniczonej przestrzeni, zajmuje tylko trochę więcej miejsca niż standardowy fotel, a ma dodatkowy plus w postaci łatwego demontażu. Można go zdjąć na chwilę, lub przewiesić w lecie na balkon. Może być idealnym miejscem, aby na chwile się wyciszyć, poczytać książkę lub na krótka drzemkę. Trochę zadziwia mnie, że są tak mało popularne. Czy to  tylko kwestia ceny?


HAMAK

Tak kusi czasem zmienić jeden z pokoi w małpi gaj. z drabinkami do ćwiczeń i hamakiem przewieszonym przez cały pokój. Absolutne szaleństwo! Myślę, że to może być całkiem fajny pomysł. 



HUŚTAWKA

Lubię polecać produkty polskich rękodzielników, zapraszam więc na stronę BOOGIE WOODIE. Marka zdecydowanie warta poznania.



Co myślicie o hamakach i huśtawkach w dziecięcym pokoju? Sprawdzają się, czy to jednak zbyt duży gabaryt zabawki, a fotel czy siedzisko, sprawdzają się równie dobrze? Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń i spostrzeżeń, bo powiem szczerze coraz bardziej nakręcam się na ten pomysł.

*Wszystkie zdjęcia zostały opublikowane za zgodą ich autorów lub właścicieli praw do nich.

Moja mała sypialnia

$
0
0
Uzbroiłam ścianę w dobre myśli, półki ożyły paprocią, stary recydywista stolik dostał drugą szansę. Jest sypialnia.

Pierwsze miejsce, które widzą Twoje zaspane oczy, gdy przestawiam budzik na drzemkę. Ściany, które omiatasz wzrokiem w ubierając się pośpiechu lub gdy ogarnia cię błogie lenistwo niedzielnego przedpołudnia. Tu trzeba czuć się u siebie.
Kim nie jestem? Nie jestem wizjonerem, projektantem, artystą. Nie znam się na proporcjach, a charakterystyki stylów wnętrzarskich znam tylko pobieżnie. Nie potrafię stylizować, komponować i projektować. I bardzo nie chciałam tego udawać w tym wnętrzu.
Nie zawiesiłam obrazu współczesnego malarza, bo sztuka to dla mnie temat równie abstrakcyjny, co rozmnażanie się mrówek w Puszczy Amazońskiej. Dokładnie taki sam zachwyt ogarnia mnie na widok arcydzieła malarstwa, jak i przeceny winogron w supermarkecie. Po co udawać, że jest inaczej?
Nie zawiesiłam topografii, bo już ich za dużo jest. Krzyczące ze ścian hasła, że "to będzie dobry dzień" tylko "najpierw kawa", w dodatku w wersji anglojęzycznej, nie działają na mnie motywująco. 

Uzbroiłam ściany w dobre myśli.
Pierwsza to zdjęcie autorstwa Natalii Kapsy, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Chcę stanąć obok tego drzewa, tuż nad wodą. Zdjęcie uspokaja, a ja zawsze patrzę na nie rozmarzonym wzrokiem.
Druga myśl to pocztówka z gór. Przepraszam wielbicieli wygrzewania ciałek na piachu i oczekiwania w kolejce po gofry. To nie moja bajka. 
Niżej wisi lawenda, pięknie ją ususzyłam tej jesieni. Ususzyłam, nie zasuszyłam, co mogłoby wskazywać na działanie celowe. Nie było wody - jest dekoracja.
Są książki pod ręką i ładowarka w pudełku. Jest wszystko, a dalej jest pusto i spokojnie. Po mojemu. 

Jest też stolik, dla którego trzy miesiące codziennie przeczesywałam olx. Powoli tracąc nadzieję na sukces, odnalazłam go w Szczecinie. Jeszcze trochę zajeżdża smrodkiem stęchłego drewna, ale ucywilizuje się go. Nauczy manier i higieny. 







Stare pocztówki, w niebywale atrakcyjnych cenach, można znaleźć w tym internetowym antykwariacie allcollect.pl




Narzuta - BONPRIX
Zdjęcie - Natalia Kapsa
Lampa wisząca - SPOT Light
Kinkiet  - BRITOP Lighting
Ramka z szklana - JYSK
Zasłony, duża rama, półka, doniczka - IKEA



KONKURS

Zapraszam na Instagram @aletuladnie, gdzie do niedzieli macie szansę wygrać dużą bawełnianą narzutę od Bonprix. Nie dajcie się zmanipulować chwilowemu ociepleniu, ciepły kocyk jeszcze się przyda do ogrzania zmarzniętego grzbietu.
Powodzenia!

Tablica inspiracji

$
0
0

Wychowując dziecko, ma się czasem wrażenie, że oto w małym człowieku dostaje się drugą szansę na poprowadzenie własnego talentu i ambicji w odpowiednim kierunku. Oto mamy swoją małą kopię, w którą inwestując wysiłek i trud, można rozwinąć zdolności i pasje, jakie nam nie było dane.
Logika podpowiada, że skoro ja w porę nie odkryłam życiowego powołania, to własne dziecko najprawdopodobniej przejmując rodzicielski temperament, skażemy na własny zawodowy sukces.

Piękna teoria.  Szkoda, że nieprawdziwa.  Choć łatwo wpaść w pułapkę takiego myślenia. nie mamy prawa odbierać dziecku możliwości popełniania błędów i szukania własnej drogi. Tak jak moja wyobraźnia przestrzenna, mogła doprowadzić mnie zawodowo w zupełnie innym kierunku, tak nie musi to być pasją mojego dziecka. Może ona znajdzie ukojenie w rzędach liczb lub wyżyje się artystycznie nauczając. Niemniej jednak stworzę jej warunki do rozwoju pracy twórczej. Nawet, jeśli będzie to tylko chwilowa zajawka to tablica inspiracji bardzo fajnie nam się sprawdza. Myślimy nad jej powiększeniem o kolejne kółka i kwadraty. 


WYKONANIE

- mata korkowa - do kupienia w markecie budowlanym. W zamierzeniu ma służyć wyciszaniu podłogi, ale kto by się tam przejmował standardowym zastosowaniem? Kupiłam taką grubości 3mm, bo... była tania. Kolejny pozytyw ujawnił się podczas wycinania - wystarczą nożyczki i sklejenie dwóch warstw razem.

- samoprzylepna tkanina - jaki jest najpiękniejszy ptak na świecie? Oczywiście flaming. Dlaczego? Bo jest różowy. Logika 6-letniej dziewczynki jest bezbłędna. Fanom niedźwiedzi, kwiatów i ptaków polecam sklep allthatdesign.pl 

- szpilki

- taśma montażowa - nie wiem jak mogłam żyć bez niej. Młotek mam na przymusowej wcześniejszej emeryturze. 





Jak się sprawdza? Centrum dowodzenia ma tablicę sterowania. Teraz muszę poświęcić kilka gazet, bo pasja twórcza potrzebuje podpałki w postaci kolorowej celulozy. Jako mama, stwierdzam że ten patent nie tylko dobrze wygląda.









KONKURS DLA KREATYWNYCH

NAGRODA:
Bon o wartości 50 złotych do wykorzystania w sklepie internetowym allthatdesign.pl

WARUNKI: 

1. Polub profil sklepu na Facebooku klikając w ten link: facebook.com/allthatdesignpl

2. W komentarzu pod tym postem wymyśl opis, jakiegoś przedmiotu, który własnie znajduje się w zasięgu Twojego wzroku. Pamiętacie mem z opisem wałka do malowania ścian? Jakiś sprytny pracownik opisał go następująco: "Jagnięcym futerkiem wałek pokryty". Wystarczy jedno lub dwa zdania.
Liczę na Waszą kreatywność, wiem, że w każdym z nas drzemie sobie skrzętnie skrywany Tuwim lub Witkacy. Do dzieła!

Na komentarze czekam do 6 marca. Dzień później, w tym miejscu ogłoszę zwycięzcę. 
Anonimowych komentatorów proszę wyjątkowo o podpis lub adres mailowy.


Rośliny dla opornch

$
0
0

Alternatywne tytuły:
"Kwiaty, których jeszcze nie uśmierciłam" po mimo tego, że miały wiele powodów by dokonać żywota.
"Ogrodnicze grzeszki" za które pójdę do botanicznego piekła.
"Jakim cudem te rośliny żyją?" Może są sztuczne i nie zauważyłam...



ZAMIOKULCAS

Ostatni raz widziałeś swojego chomika na święta? Raz w środku nocy słyszałeś dziwne skrobanie w rurach, więc tak na wszelki wypadek, raz na kwartał, dosypujesz do jego miseczki trochę słonecznika? Twoje rybki nauczyły się pukać w szybkę na widok gości i wskazywać płetwami na pojemnik z pokarmem? Zakładasz się z kolegami, że jesteś w stanie ususzyć kaktusa? Jeśli tak, Zamiokulcas to roślina dla Ciebie!
Podlewa się ją raz w miesiącu, więc może to być rodzaj świętowania uczczenia dnia wypłaty. Chyba że jesteś freelancerem (cokolwiek to znaczy), to zrób to po prostu pierwszego. I tyle. Fajnie wygląda, nieprzelewany rośnie jak szalony i w biedrze można go czasem dostać za 7 złotych. Jak dla mnie to aż za dużo plusów, jak na jedną zieloną łodygę.
Większy okaz dostałam od koleżanki z przykazaniem nieprzelania - żaden problem. On z kolei dostał z poduszki od mojego dziecka. Po szybkiej reanimacji, jest jak gdyby trochę zamyślony nad swym losem, ale to wojownik! Przetrwał mieszkanie z nami, przerwa i koniec świata. 





SKRZYDŁOKWIAT

Jeśli z roślinami można się porozumiewać, to Skrzydłokwiat prowadzi ze mną prawdzie dialogi. 
- Sucho...
- Ej stary, dasz radę. Jutro cię podleję.
- Opadam z sił nad twoim lenistwem.
- Że niby ta lekko pochylona postawa mam mnie teraz wpędzić w poczucie winy? Nie dramatyzuj.

Gdzieś przeczytałam Skrzydłokwiat lubi być od czasu do czasu przesuszany. Dla mnie bomba! Nie wiem czy systematycznie i od czasu do czasu, w wyjątkowych sytuacjach życiowych można traktować jak synonimy. Niemniej jednak podlewam go przeważnie, gdy jego wątłe liście oblepią doniczkę. A on żyje i nawet kwitnąć próbuje. Szalony!
Podobno oczyszcza powietrze, ale patrząc na tegoroczne normy, musiałabym zrobić z niego trawnik w salonie. Zakładam więc, że ma tylko dwa cele: wyglądać i przeżyć.

Tu jest instrukcja jak można zrobić kwietnik z mosiężnych rurek:
http://aletuladnie.blogspot.com/2016/05/kwietnik-z-mosieznych-rurek.html
lub szurka: http://aletuladnie.blogspot.com/2016/10/kilka-prostych-dekoracji.html 






ŻYWORÓDKA

Podobno w języku Suahili jej nazwa oznacza jak-brzydka-taka-niezniszczalna. Dzieci i psy uciekają na jej widok, niemowlaki wybuchają płaczem, a ptaki rozbijają się o szyby sąsiednich budynków. Jednocześnie buduję się z niej schrony przeciwatomowe i tka sukienki dla feministek. Nikt nie chce tego potwierdzić, ale była pierwszą rośliną wysłaną w kosmos, aby skolonizować inne planety. 
Osobnik nie do zdarcia. Podlewasz - rośnie, nie podlewasz - rośnie wolniej. Nie zorientujesz się kiedy jej rosnące na liściach (ukorzenione!) miniaturki przypuszczą szturm na sąsiednie doniczki. Raz przyłapałam je na wyjadaniu jogurtu z lodówki. A ostatni raz sąsiednie osiedle widziałam, tuż przed wyrzuceniem do ich kontenera kilku rozsadek. 
Co lepsze ten oporny na moje lenistwo sukulent, ma właściwości lecznicze. Pewnie gdyby nie to, że trochę się boję, że mnie pożre we śnie, próbowałabym podjąć się wyleczenia pryszczy.




KUBAŃSKIE OREGANO

O co najczęściej kłócicie się z rodzicami? Niby o rolę kultury i sztuki w dzisiejszym świecie? Nie wierzę! Każda porządna polska rodzina spiera się o politykę (nawet jeśli ma identyczne poglądy). Tylko nie moja (tzn o politykę z tatą, ale z mamą mamy inny temat do gorących dyskusji). 
Otóż każda z nas ma inną teorię co do pewnego chwasta rosnącego w doniczce na oknie. Mama zawsze gorliwie nazywała miętą, ja zaś ze wszystkich sił przekonywałam, że to musi być melisa. Do tych zażartych dyskusji nastrajały nas włochate liście pływające w kompocie. I żadnej z nas, aż do tej pory nie przyszło do głowy zapytać o zdanie wujka. Wujka Google, oczywiście. Wujaszek twierdzi, że to oregano, ale tylko z nazwy bo jego zapach to połączenie mięty, melisy, tymianku, tylko nie... oregano. Zagadka rozwiązana, musimy przestawić się na rozmowy o polityce.
W każdym razie kolejna niezniszczalna roślina domowa. Rosła nawet nad czajnikiem, z którego kilka razy dziennie otaczała ją wrząca para. Ale to nic! Rośnie też u mnie i to jest argument.



SANSEWIERIA

Znacie te sztuczki rodziców, że robią coś za ciebie, a potem udają, że to ty jesteś autorem sukcesu. Jak domalowywanie kolorowanek na religię, żeby była piątka. Otwierasz zeszyt po to by dostać ocenę i widzisz, że mam już coś przy nim majstrowała jak spałeś. Albo jak tata udaje, że nie trzyma cię za kurtkę, gdy próbujesz nie stracić mleczaków na lodzie, podczas pierwszych prób jeżdżenia na łyżwach? 
To uczucie powraca do mnie, gdy patrzę na tą roślinkę. Niby wszystko z nią w porządku, niby zielona i nie schnie. W głowie kiełkuje jednak myśl "czy ona, aby przypadkiem nie jest sztuczna?". Czy podlewam regularnie, czy zapominam o niej na miesiąc, sansewieria (nigdy nie wymówię), wygląda identycznie. Mamo, chcę zapytać oficjalnie, czy ty mi w tej doniczce dałaś żywy kwiat?




ARAUKARIA

Podobno wymaga częstego i obfitego podlewania - przeczytałam dzisiaj, próbując znaleźć poprawną pisownię tego iglaka. No to ma pecha, bo nie dość, że kupiona na promocji w biedronce, musiała przesiedzieć kilka godzin w bagażniku na mrozie, obok pieluch, to jeszcze regularne podlewanie widziała tylko w... nie, nie wiedziała nigdy. Z jakiś powodów jednak rośnie, więc mam kolejny powód by nie wierzyć internetowym poradnikom. (Temu poradnikowi też zbytnio nie ufajcie).




ALOES

Taki przywoływacz dziecięcych wspomnień, gdy babcia ładowała mi go do uszu przy każdym kichnięciu. To akurat nie było szczególnie sentymentalne wspomnienie, ale rozłożysty krzak na jej parapecie, mocno wrył mi się w pamięć. Aloes nie za bardzo mnie lubi, rośnie u mnie jakby z łaską, po czym zdycha bez powodu. Jednak musi być w moim domu, bo w końcu go okiełznam i ujarzmię. I będę królem soku z aloesu na dzielni. Zdobędę szacunek i sławę... chyba czas skończyć pisać na dzisiaj.



JAKIMŚ CUDEM JESZCZE ŻYJĄ

Żyją, ale sprawiają że moje życie jest dużo bardziej stresujące. Paproć to moja pierwsza prawdziwa roślina, która wymaga systematycznego podlewania -  i to coś koło niej (co kosztowało piątaka w budowlanym) też musi być podlewane. Boję się ich.


NIE MIAŁY SZCZĘŚCIA

Na moim sumieniu ciążą nie tylko małe grzeszki młodości i starcze nawyki, ale też śmierć kilku istot żywych. Będę się smażyć w botanicznym piekle, smagana batem z bluszczu. 
To piękne geranium nie miało szczęści przetrwać zimy. Płakałam, prosiła, nawoziłam i groziłam, wszystko na nic. Zdechło. Podobnie jak te małe śmieszne dziwolągi z Ikea, których nawet nie zdążyłam sprawdzić nazw, gdy już były w stanie agonii. Bluszcze też u mnie strajkują, po trzeciej nieudanej próbie poddaję się. 



WASZE POLECENIA

Prosząc o rady co może mieć promil szansy przeżycia w skrajnych warunkach i poza brakiem wody, przeżyje również atak nuklearny, dostałam kilka dziwnych nazw:
  • Judyta z pracowniare.pl zasugerowała Zielistkę, Ceropegię Wooda i pachnące Geranium,
  • Ola z czarnobialydomek.blogspot.de poleciła Fatsję japońską,
  • Justyna podpowiedziała, że Nolina również może być odporna na moje lenistwo (a po angielsku nazywa się Ponytail Palm!)
Nie wypada nie skorzystać z dobrych rad. 



DLA TYCH CO WOLĄ OGLĄDAĆ NIŻ PODLEWAĆ

Jest taka teoria, że najlepsze ciasta piecze sąsiadka, a najpiękniejsze rośliny rosną na Instagramie. Z zachwytu nad niektórymi domowymi ogrodami mam coraz bardziej błędny wzrok w sklepach ogrodniczych. 


Post udostępniony przez Thilde Secher (@thildesecher)

Post udostępniony przez Natural Niche (@natural_niche)





OPLĄTWY

To kolejny niezniszczalna roślina, którą chcę przetestować w moich ekstremalnych warunkach. Podobno nie wymaga gleby, a wodę czerpie z powietrza, wystarczy ją lekko zraszać. Ciekawe.


 Na tym zakończę moje nieprofesjonalne wywody i poradnik stworzony przez laika. Bardzo chętnie poznam Wasze typy roślin dla opornych.

Zdjęcia są mojego autorstwa, lub zostały opublikowane za zgodą właścicieli praw do nich. 

Najlepsza motywacja

$
0
0

Mogłabym zachęcać do majsterkowania, malowania i dekorowania przestrzeni, na różne sposoby:

JAK TRENERKA FITNESS:

To jest Twój dzień! Dzień, w którym weźmiesz wałek do ręki, i przeciągniesz nim po ścianie. Pamiętaj, że najważniejsze jest zacząć, nikt nie zrobi tego za Ciebie. Więc dalej mój DIY-świże, pokażmy światu co znaczy zmienić swój dom. Sezon rodzinnych grilli i urodzinowych przyjęć, już niedługo się zacznie. Wkrocz w niego z nową energią, nowym nastawieniem i nową półką. Nie rezygnuj z małych przyjemności, ale zawsze miej z tyłu głowy, że balkon sam się nie obsadzi, a poduszka nie uszyje. Do boju!
Teraz tylko kup moje dvd/program dla majsterkowiczów/rękawice do pielenia, i można zacząć działać nad nową sobą, nową ścianą, nowym życiem. 


JAK ANTENOWY KUCHARZ:

Gdy rok temu tym korytarzem przechadzał się pewien sąsiad, nie spodziewał się jeszcze, że dokona się tu taka rewolucja. Rewolucja koloru i faktur. A przecież jeszcze chwilę temu to pomieszczenie prezentowało obraz nędzy i rozpaczy. Te brązy, nie zwiastowały niczego dobrego i wprawiały w depresję wszystkich odwiedzających. Dlatego teraz odpalając kuchenkę i przygotowując krewetki w Tokaju, spoglądam nieśmiało w stronę burych do niedawna ścian.

/lub/

Biezieś jedyn wałek i moczyś go w tym... no.. farbiee. Potem długim ruchem pociągaś ścianą i czekasz aż wyschniie. I to tyle rewolucja. Prosto, fajno i idealne na lato.



INNA DROGA

Poznajesz w sieci kreatywnych ludzi, pełnych pasji, z syndromem niespokojnych rąk. Obserwujesz z zafascynowaniem jak ich umysły wymyślają wspaniałe rzeczy i myślisz sobie: przecież to nie są kosmici. Nie mają nadnaturalnych mocy, tylko otwartą głowę i skłonność do ryzyka. Malują, zmieniają i świetnie im to wychodzi. Więc dlaczego nie ja?
No właśnie, dlaczego?



@fototereza

Teresa jest w trakcie zmian w pokojach swojej dwójki dzieci. Lampa ze słomek? Nowe uchwyty do komody? Kosz na zabawki? Na jej Instagramowym koncie pojawiają się nowe pomysły, a ja jestem coraz bardziej ciekawa efektu finalnego. Przestałam już nadążać za jej pomysłami, którymi zapełnia swoje miejsce w sieci. Gdy zapał do zmian stygnie i szukamy inspiracji, warto tam zajrzeć.
"Córka marzy o leśnym pokoju"... a mama to marzenie spełniła. Fantastyczna, oryginalna, czyli najlepsza zachęta do poszukiwania własnych pomysłów. Pokoje dziecięce to miejsca, gdzie naprawdę można poszaleć, więc dlaczego nie lampa z mchu?





Mistrzem motywacji na pewno nie zostanie osoba, która od miesiąca nie mogła zmusić samej siebie do opublikowania nowego postu, ale zachęcam do obserwowania poczynań dziewczyn. Czasem niewielka zmiana, nowy kolor, upolowany za bezcen staroć, mogą dać dużo satysfakcji. Do tego nie są potrzebne duże pieniądze, tylko otwarta głowa i chęć do eksperymentowania.
Viewing all 103 articles
Browse latest View live