Quantcast
Channel: ALE TU ŁADNIE
Viewing all 103 articles
Browse latest View live

Tysiące pomysłów w jednym pokoju

$
0
0
Nienawidzę lalek barbi!, ich nieproporcjonalnych kształtów, tandetnego makijażu i strojów, których nie powstydziłaby się co odważniejsza ulicznica. W realnym świecie takie proporcje ciała osiąga się tylko przy pomocy chirurga. Niesmaczny kawałek plastiku, który sprzedaje mojemu dziecku niezdrowe wzorce idealnej kobiecej sylwetki. Nienawidzę je tak bardzo jak moja córka uwielbia. Dzieli się tym uwielbieniem z wszystkim wokół, dzięki czemu przy każdej okazji zostaje obdarowywana tymi wychudzonymi szkaradami. A ja z szacunku, do osoby która chce sprawić dziecku radość (bo radość sprawia), uśmiecham się krzywo na ich widok. W skrytości ducha marzę jednak, aby powyrywać im te plastikowe nóżki, wsadzić na dno kosza na śmieci lub spuścić w toalecie. Kolekcja jednak rośnie nieubłaganie, a ja powoli się z tym godzę. Może przesadzam? Może niepotrzebnie dramatyzuję? 
Wszystkie złe uczucia kumuluję w tym chińskim produkcie, wierząc, że moje dziecko samo zrezygnuje z zabawy tymi małymi okropieństwami. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: zabawki-koszmarki, tandetne lalki i całe to plastikowe badziewie, kruszące się w rękach, jest nieodłącznym elementem współczesnego dziecięcego świata. Nie mam prawa nikomu dyktować, czym obdaruje moje dziecko, skoro jemu sprawia to radość. 
Podążam za radą Elin - w pokoju dziecka powinno być dużo pojemników i miejsca do przechowywania zabawek. Na taki pojemnik możemy zaadoptować starą walizkę, kuferek, nawet kosz na jabłka. Spójrzcie ile jest, w jednym pokoju, niesamowitych pomysłów, nie tylko na przechowywanie rzeczy, ale także eksponowanie tych wartościowych.

Zdjęcia pochodzą ze strony Studio Elwa i zostały opublikowane za zgodą przemiłej właścicielki tej bajecznej przestrzeni. Tym mobilnym polecam profil @studioelwa na Instagramie - dużo się tam dzieje.








Dodatki pasujące do wnętrza, wraz z linkami do sklepów:

1. Lampa, 2. Pozytywka, 3. Honeycomb, 4. Poduszka, 5. Naklejki, 6. Domek, 7. Koszyk, 8. Tkaniny, 9. Obrazek, 10. Kufer, 11. Tacka, 12. Pudełko, 13. Globus, 14. Girlanda, 15. Pudełka, 16. Kuferki, 17. Pojemniki, 18. Poduszka gwiazda, 19. Ozdoba.








5-te urodziny

$
0
0

Czego nie wiedziałam pięć lat temu...

... że zaczynam największą przygodę życia
... że można płakać i śmiać się jednocześnie
... że skoro fioletowy, różowy i czerwony to "ulubione kolory" to można łączyć je dowolnie w stylizacji
... że ważniejszy od rozmiaru hulajnogi, jest jej kolor
... że sen jest dla słabych a bałagan robi się z niczego
... że kucyki to najlepsza rasa koni
... że nierówno skręcony rogalik potrafi doprowadzić do płaczu, a gąsienica sama doprowadza się do domu
... że "chodź, mam coś dla ciebie" działa, a samo "chodź" jest nieme
... że muchy mają paskudne oczy, ale ślimaki są przepiękne
... że z zabawy klockami nigdy się nie wyrasta
... że negocjacje w sprawie menu kolacji mogą trwać dłużej niż posiłek
... że można czuć dumę po usłyszeniu słowa "kupa"
... że mały człowiek dorasta zbyt szybko

Sto lat Królewno! Jesteś lepsza niż mogłam sobie wymarzyć.














Pudełka na popcorn, rozety i foremki na muffinki zamówiłam w sklepie internetowym, pozostałe to:

DIY

Ze świąt pozostał mi pokaźny zapas złotej folii, zrobiłam z niej frędzle, dumnie wypełniające przestrzeń za stołem. Z resztki złotego arkuszu wycięłam cyferki i przykleiłam je na patyczkach. 
Wspięłam się na wyżyny moich kulinarnych zdolności, nie miałam czasu na zdobywanie kolejnego ośmiotysięcznika zwanego DIY. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że to tylko trochę folii i sznurek, efekt jest co najmniej satysfakcjonujący.
Oczywiście, żaden z małych gości nie zaszczycił frędzli nawet przelotnym spojrzeniem, wyciągając rączkę po babeczkę, ale gdzieś tam tliła się we mnie nieskromna satysfakcja. Tak już mam: narobiłam się - nie będę skromna.









Co i gdzie




Kwietnik z miedzianych rurek

$
0
0

Jak uniknąć zniszczenia…
Moje młodsze dziecko to w wielkim skrócie połączenie diabła tasmańskiego, chaosu i zniszczenia, zamknięte w małym ciałku. Człowiek ten wyposażony został przez naturę w niewyobrażalną słodycz, roześmiane oczka i mięciutkie ciałko, które ma się ochotę co chwilę przytulać. To jednocześnie kilkanaście kilogramów małego dewastatora, kulistego piorunu i energii, które wystarczyłoby na obdzielenie kilku innych dwulatków. Jej rączki odrywają i rozdzierają, nóżki uciekają a ząbki gryzą.
Jej potrzeba destrukcji i zniszczenia nie ogranicza się już tylko do wysokości metra nad powierzchnią ziemi, doskonale radzi sobie też na wyższych poziomach, gdzie czuje się równie dobrze co małpki w gałęziach drzew. Tak więc wspina się, maluje, rozciera, kruszy, wywraca i biegnie dalej. Jedną z rzeczy jaką postanowiłam wynieść na nieosiągalną dla niej wysokość jest kwiatek. To tylko kwestia czasu , gdy zorientuje się, że na parapecie stoją naczynia wypełnione cudownym, dającym się brudzić i rozsypywać surowcem – ziemią. Choć jeden niech będzie bezpieczny. O pozostawieniu doniczki z kwiatem na ziemi już dawno przestałam marzyć. Oczywiście względy bezpieczeństwa domowej flory, to tylko efekt uboczny, osiągnięty po zrobieniu kwietnika, ale i tak dają okazję do pomarudzenia na wyjątkowo sprytny okaz jakim obdarzyła mnie natura półtora roku temu.
Ale żeby nie było, że te małe rączki sieją tylko zniszczenie, to dodam że mają też w zwyczaju hojnie obdarowywać przybyłych. Ekipa, która nagrywała ze mną film dla Homebook, wróciła do domu bogatsza o małą część mojej zastawy stołowej. Niech Wam służy!

I zaczęło się! Będę Was teraz katować filmikami ze swoim udziałem, nagranymi z portalem Homebook. Wyskoczę z lodówki, moja twarz zaskoczy Was, gdy wertować będziecie poranną gazetę, pojawię się w mediach społecznościowych i niszowych czasopismach. To wszystko zafunduje mi współpraca z jednym z największych portali wnętrzarskich, ja tymczasem będę pławić się blasku mojego fejmu i sławy.

Ot nagrałam filmik, wielkie mi mecyje! To skoro się to już stało, pokaże Wam co można zrobić z rurką, to znaczy z trzema rurkami i drutem. Co bardziej kreatywnym już wyobraźnia zaczęła pracować na niezdrowych obrotach. A ja upiększę trochę moje nagie ściany, domowej florze zgotowując mały rollercoaster.



KWIETNIK DIY

Do wykonania kwietnika, potrzebujemy kilku tanich elementów i cierpliwości w oczekiwaniu na kuriera:

- rurki mosiężne o średnicy 3mm sztuk 3 - dostępne na Allegro. Nie mam pojęcia do czego używa się ich w prawdziwym świecie, bo w blogowym doskonale nadają się do dyndania przy syficie.

- drucik mosiężny - i tu trochę przeaktorzyłam, bo spokojnie można zastąpić go żyłką i ograniczyć koszt wytworzenia do poziomu, którego nie powstydziłaby się Ikea,

- obcinak do rur - na stanie każdego marketu budowlanego, dla kobiet dodam, że w cenę zakupu mieszczącą się gdzieś pomiędzy najzwyklejszym balsamem a tanim podkładem do cery suchej, powinny wliczyć zdziwiony wzrok mężczyzn  pracujących na dziale z hydrauliką,

- osłonkę na doniczkę - nie czarujmy się - każdy ma po jakimś wcześniejszym eksperymencie botanicznym zakończonym wyhodowaniem suchego wiechcia,

- i oczywiście najważniejsze - roślinkę, którą tam zawiesimy. Moja została zawieszona na wysokości, na której nie straszne już jej wyjadanie ziemi i posypywanie się nią przez moją młodszą córkę. 

Wszystkie elementy gotowe? To odpalamy film i zaczynamy kroić rury. Oczywiście nie zapominajcie, że operator nie pokazuje jak się męczę z cięciem rurek na odpowiednią długość i w przypływie dobroci serca usuwa fragment, gdy drut pląta się, a ja jestem bliska załamania (serio, wybierzcie żyłkę).


Teraz już wiecie, co się dzieje w mózgu kobiety, gdy ta ma za dużo czasu (na nadmiar czasu nie narzekam, ale i tak moje neurony porozumiewają się tylko przy okazji potrzeby wymyślenia nowego DIY). W każdym razie kwiatek wisi, ja jestem zadowolona, a moja twarz jest już dostępna w bezmiarze informacyjnym internetu. Dajcie lajka na otuchę, ta dziwna swoboda, to tylko kilka fortunnie zmontowanych ujęć, zgrabnie niepokazujących mojego stresu. Internet kłamie! Kwietnik wisi.










Lampka do pokoju dziecka

$
0
0
Potwory mieszkają pod łóżkiem, czasem chowają się do szafy. Uwielbiają ciasne kąty, niewielkie zakamarki i wszelkie półki. Najlepszą bronią jest donośne MAMO! w środku nocy - to je zawsze skutecznie płoszy. Przywołuje też mamę idącą dziwnie chwiejnym krokiem i błędnym wzrokiem rozglądającą się do koła. Potwory są sprytnie, nie pokazują się rodzicom, udają przy nich że wcale nie istnieją, a rodzice są starzy, więc nie pamiętają, że w dzieciństwie sami je często widywali. A to macka spod biurka, a to kawałek kła w odbiciu szyby, ruch zasłony w środku nocy, w całym mieszkaniu jest ich chyba z tuzin. 
Nie tak łatwo jest się ich pozbyć, choć światło trochę pomaga, przynajmniej do czasu przyjścia mamy. Bo ona zawsze przychodzi, choć się złości i tłumaczy, że je sobie wymyślam, nawet jak po drodze obija się o każdą framugę, a rano wygląda jak sto nieszczęść. 
Potwory zaś nie odpuszczają, czasem śpią całą noc, czasem już wieczorem zaczynają bawić się moimi zabawkami, skrobią w łóżko i świszczą za oknem. Trochę raźniej mi z tą lampką, przynajmniej do czasu przyjścia mamy..




Do wykonania lampki potrzebujemy:
- kształtu dowolnie wyciętego ze sklejki o grubości 10mm,
- wiertła do drewna,
- żarówek LED i zasilacza, wraz z całym okablowaniem,  
- klocków dystansowych - dwa kawałki ucięte z drewnianego kołka,
- zawieszek - na nich zawiśnie cała konstrukcja,
- kleju do drewna,
- taśmy montażowej,
- farby.



Kawałek sklejki można kupić za kilka złotych w markecie budowlanym np. Castoramie. Jeśli nie posiadacie wyrzynarki, za dwie dyszki każdy kształt wytnie najbliższy stolarz. Ja mam wspaniałych znajomych którzy późnym wieczorem, w garażu docinali dla mnie chmurkę - Aniu, Grzegorzu jesteście najlepszymi garażowymi zakłucaczami ciszy nocnej we wszechświecie.
System lampek LEDowych wraz z zasilaczem i włącznikiem spokojnie można zastąpić najzwyklejszym zestawem lampek choinkowych, ale że akurat nie ma na nie sezonu, a ja chciałam zachować pozory profesjonalizmu, udałam się do stoiska z oświetleniem LED w galerii. Tam za 50 złotych profesjonalista zmontował dla mnie odpowiedni sznur oświetlenia. Nie mam pojęcia jaki ma być zasilacz, moc żarówek i długość kabli - zostawmy to w rękach ludzi którzy się na tym znają i chętnie Wam doradzą,
Całość konstrukcji zawiśnie na zawieszkach przykręconych do klocków dystansowych. Musimy odsunąć konstrukcję nieco od ściany, aby zrobić miejsce na zasilacz i żarówki.
Kropelki wyściełam z resztki okleiny meblowej, ale jestem nieco zawiedziona jakością swojego wykonania. Na szczęście okleina dość łatwo się zdejmuję, więc można ją odklejać bez strachu o oderwanie farby.











Pierwsi kontrolerzy jakości już przystąpili do pracy, te małe paluszki doskonale sprawdzają się do oddzierania naklejek, szybko dowiemy się jaka jest ich trwałość.




Co sadzić na balkonie

$
0
0

Dzisiaj na tapecie „balkonowe pewniaki”, które pozwolą Wam zrealizować marzenie o pięknym oceanie kwiatów na balkonie i tarasie. Żeby włożyć minimum wysiłku i osiągnąć maksymalne efekty musimy podczas sadzenia roślin zastosować kilka sztuczek.

Mowa o nawozie granulowanym typu osmocote, który równomiernie odżywia rośliny za każdym podlewaniem i o hydrożelu ewentualnie hydroboxie zatrzymującym wodę w podłożu. Używajcie dobrej ziemi kwiatowej. Zastosowanie tych elementów pozwoli wam ograniczyć czas poświęcony na pielęgnację.Centra ogrodnicze oferują bardzo bogatą ofertę donic ceramicznych i plastikowych w różnych kolorach i kształtach, dlatego każdy może znaleźć coś dla siebie. Kupując rośliny pamiętajcie by wyselekcjonować zdrowe okazy z ładną bryłą korzeniową, bez szkodników i chorób, bo tylko takie nie będą sprawiały kłopotu w utrzymaniu. Nemezja, gaura różowa, ipomea, niecierpek, lantana, lobelia, mecardonia, sanvitalia, plektrantus i osteospermum (stokrotka afrykańska) są doskonałym wyborem do dekoracji wiszących koszy, skrzynek balkonowych i pojemników stojących, sadzone pojedynczo lub w kompozycjach z innymi roślinami.




Surfinie, pelargonie, petunie, werbeny wszyscy już znamy, a gdyby tak posadzić coś niestandardowego? Czytając książkę czy pijąc kawę na tarasie miło jest zerknąć na efekty swojej pracy i mieć świadomość, że sąsiadka właśnie zastanawia się jak Ty to robisz skoro większość swojego czasu spędzasz w pracy.  Do donic wolnostojących proponujemy połączenie idealne: czarnej trawy, coleusa (pokrzywy ozdobnej), cytrynowej surfini, ipomei oraz szałwii. Dipladenia (różowa, czerwona, biała) dobrze prezentuje się w donicach wiszących.Euphorbia (Wilczomlecz) to atrakcyjna roślina obsypana ogromną ilością drobnych, delikatnych białych kwiatów. Kwitnie obficie i nieprzerwanie od pierwszych przymrozków, zachowuje znakomity kształt. Polecana do nasadzeń w pojemnikach, a także na rabatach, pojedynczo lub w kompozycji z innymi roślinami o kontrastowych barwnych. Szczególnie dobrze wygląda w połączeniu z czerwoną Sundaville, begonią Solenią i czerwoną pelargonią.


To tekst napisany przez moją koleżankę, zawodowa zajmującą się ogrodnictwem. To numer Agi wybieram zawsze stojąc zagubiona wśród półek z nawozami, donicami i sadzonkami. Możecie więc jej całkowicie zaufać, ja ufam i roku na rok na moim balkonie jest coraz lepiej. Wystartowałam trzy sezony temu z jednym pomidorkiem koktajlowym, a że nikt nie urodził się ogrodnikiem, tak po kilka ususzonych roślinach nabieram coraz większej wprawy.
Za chwilę tekst całkowitego amatora, przewijanie w dół strony tylko na własną odpowiedzialność.


WARZYWA


Mój domowy ogródek musi się zmieścić na kilku metrach kwadratowych i dać jeszcze miejsce do rozłożenia kocyka pod małe ciałka, które z lubością układają się wśród doniczek. Czasem trzeba tam też rozłożyć suszarkę z praniem lub rozwiesić pościel. Nie ma lekko.

Moim pewniakiem są pomidory koktajlowe, rosną mi one zawsze jak szalone (poza jednym sezonem gdy zostawiłam je pod opieką męża), a w sierpniu moje dzieci obrywają je jak krzaki z malinami. Traktują teraz te malutkie pomidorki w kategorii owocu i przekąski. Obok pnie się ogórek, doskonale rośnie na moim mocno nagrzanym balkonie, jego wydajność nie pozwoliła jeszcze na zrobienie małosolnych, ale zielony dodatek do kanapki jest zawsze.

Skoro już przechodzimy do zieleniny, to tegoroczny pomysł mojej mamy na zasadzenie w podłużnej doniczce sałaty był po prostu genialny. W doniczce w ogórkiem rośnie seler, obok będą też truskawki. Ktoś jeszcze twierdzi, że na balkonie nie można mieć warzyw?





KWIATY

W donicach pną się Clematis i Akebia - liczę na trochę cienia z ich strony. W skrzynce po jabłkach stratują pierwsze kwiaty, a w glinianym naczyniu, które o ile dobrze pamiętam służyło mojej babci do kiszenia kapusty, rozrasta się Lobularia.
Szukam złotego środka, który pozwoli mi na niezadłużanie się przy zakupie dużych donic a estetyką, która nie ma nic wspólnego z obecnie postawionymi plastikami. Miotam się pomiędzy zrobieniem betonowych doniczek a zbiciem desek, bo obecne musza odejść!








BALKONOWE DODATKI

I jak zawsze kilka sympatycznych dodatków, na których punkcie ja osobiście szaleję. 

Słój z kranikiem - Dekoracja Domu
Stojak na kwiaty - IKEA
Lampion - IKEA
Poduszka - Ravelo
Foremki na lody - Sweet Village
Drewniana skrzynka - Leroy Merlin
Dywanik w paski - House Shop
Kosz wiklinowy - Wiklinowy Dom 
Dywanik - Amazing Decor

Samodzielnie zrobiona tablica magnetyczna

$
0
0

Co na Dzień Dziecka dostają dzieci normalnych rodziców? Przeważnie słodycze, zabawki lub wyjście do kina.
Co dostają dzieci Matek blogerek DIY? Przemalowaną doniczkę, nową półkę, dywanik, makatkę lub tablicę magnetyczną. Po czym patrzą smętnie na prezent, więc mama szybko kupuje bilety do kina, podwójne lody i upragnioną lalkę. Kochana córko znów wygrałaś.


Do przygotowania tablicy potrzebujemy:
- matę magnetyczną - do zamówienia przez internet,
- plecówkę - za kilka złotych dociętą na dowolny wymiar można dostać na przykład w Castoramie,
- listewki - również ze sklepu budowlanego,
- klej,
- tło - wybrałam zdjęcie na foli samoprzylepnej zamówione w profesjonalnej drukarni. Była to najdroższa składowa, koszt ten jednak można zniwelować, zastępując zdjęcie okleiną meblową, tapetą lub po prostu pozostawić czarną powierzchnię maty.

Krótki film instruktażowy:


Dlaczego nie wisi na ścianie? Powodów jest kilka, ale główny to ten, że mąż już mi nie wierzy, że za dwa tygodnie nie będzie musiał szpachlować dziur po kołkach. Człowieku małej wiary, ta tablica powisi przynajmniej miesiąc.







Botaniczne motywy

$
0
0


Trochę jak tablice botaniczne rozwieszone na ścianach pracowni biologicznej w szkole. Trochę staroświeckie, przypominające lata liceum i zakuwania do sprawdzianu. Ciekawe czy tak samo będą się kiedyś kojarzyć pokoleniu, które nie musi szperać w bibliotece, aby zdobyć odpowiedni atlas. Ciekawe czy ich oczy spojrzą zaciekawione na zakurzoną szkolną tablicę, zamiast w ekran monitora. A może taka tablica w pokoju skłoni do poszukiwania identycznych roślin na pobliskiej łące...

Plakaty Las i Niebo




Artystyczne grafiki Anity Tomali 







Plakaty jak ryciny w Helen House





Egzotyka Lawendowego Bazaru





OTULIĆ SIĘ W LAS I NIEBO

Tu mała główka zasypia wśród maków, ciałko okrywa się kwiatami, pod taką pościelą wszystkie sny zaczynają się na łące pełnej kwiatów, motyli i kolorów. Jak mały leśny skrzat może otulić się liśćmi, a tuż przed snem oglądać ich kształty i planować kolejną wycieczkę po lesie, aby odszukać buk, porównać liście klonu, znaleźć trochę żołędzi. 


Linki do sklepów:
www.lasiniebo.pl   Anita Tomala   helenhouse.pl   www.lawendowybazar.pl     
Z okazji czerwca życzę tysięcy naręczy kwiatów zebranych na łące.


Wszystkie zdjęcia w tym poście zostały użyte za zgodą ich autorów lub właścicieli praw do nich.

Trochę retro w pokoju dziecka

$
0
0

Porozmawiajmy o noworocznych postanowieniach
Pół roku minęło odkąd w skrytości ducha wyliczaliśmy swoje noworoczne postanowienia. Czas na pierwsze ich rozliczenia, nie ma zmiłuj się, koniec z usprawiedliwianiem. Kilogramy które miały zniknąć dalej tkwią na swoim miejscu? Kupiłeś ten karnet na siłownię, odżywiasz się zdrowo, zainwestowałeś czas w nowe hobby? Koniec wymówek, za nami pół roku i jeśli przez ten czas nic nie zmieniłam, to dlaczego miałaby coś się stać w drugiej połowie roku. Co takiego w tym pomoże: błogi letni czas, coraz krótsze dni, czy może "i tak już za późno na odchudzanie do bikini"? Trzeba nam kopa, i potrzebujemy go teraz! Właśnie w drugiej połowie roku niezrealizowanych postanowień noworocznych.


Dlaczego piszę o tym właśnie teraz? Bo przypomniało mi się jedna z moich obietnic, którą przyrzekłam sama sobie, a moje JA poczuło się obrażone, że tak sobie pogrywam. I pewnie przeciągałabym sprawę dalej, gdyby nie wspaniałe odkrycie na jednej ze stron... Ale po kolei:

Przeczytałam kiedyś u Agi z happy-place.pl o akcji wymiany pocztówek i obiecałam sobie, że kiedyś sama spróbuje. Niesamowicie wygląda możliwość otrzymania obrazka pochodzącego z miejsca na ziemi o jakim można nie mieć pojęcia, od człowieka mieszkającego tysiące kilometrów dalej. Pomyślałam, że to zaangażuje moją córkę, abyśmy razem sprawdzały położenie kraju i miasta nadawcy, szukały informacji o jego pochodzeniu. Wystarczy zalogować się na stronie postcrossing.com i wysłać pierwsza kartkę. To było moje noworoczne postanowienie (złożone w lutym), a teraz jestem bardzo podekscytowana, bo właśnie adresuję moja pierwszą kartkę do sympatrycznej pani z dalekiego Uralu. 

Tak więc brnąc dalej w pocztówkowy temat, zdradzę Wam niesamowite miejsce w sieci, na które ostatnio natrafiłam. Nazywa się postallove.pl i można tam nabyć pocztówki polskich grafików i ilustratorów. Szczególnie zachęcam do zapoznania się z pracami Joanny Rusinek, Marianny Sztyma, Pauliny Czerniawskiej i Karoliny Piętoń



Według mnie takie pocztówki z powodzeniem można zastosować jako dekorację dziecięcego pokoju, postawione na półce, oprawione w ramkę, wyglądają jak strony książki z bajkami. Znalazła więc dwa pokoje dziecięce, do których kwietnie nadawałyby się pocztówkowe obrazki w delikatnym retro stylu.


Patchwork Harmony

Pierwszy należy do Caroline Rowland, która prowadzi stronę Patchwork Harmony. W pokoju jej córki znajdziemy stare, odrestaurowane meble, delikatne dekoracje. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Pasowałyby też pocztówki.







&SUUS

Poniżej wnętrza Suzanne, która jest stylistka wnętrz i dekoratorką. Wszystkie jej urocze, stylizacje w stylu retero znajdziecie na stronie www.ensuus.nl. Prawda, że i tu pocztówki pasowałyby jak ulał?





Przekonałam Was do kartek pocztowych? Do tego żeby je oprawić lub wysłać na drugi koniec świata?

Na koniec jeszcze tylko wspomnę, że wszystkie zdjęcia zostały opublikowane za zgodą ich autorów lub właścicieli praw do nich. 

Półka na książki w skandynawskim stylu

$
0
0


Drogie dziecko, jeśli zastanawiasz się dlaczego twoja rodzicielka godzinami siedzi przed komputerem, a do najprostszych i najbardziej przyziemnych czynności, przebiera cię w najlepsze ubrania, to powody mogą być dwa. Albo jest pedantką uzależnioną od internetowego pokera, albo prowadzi blog. Z opcji pierwszej ma szansę ją wyleczyć dobry psychoterapeuta, jeśli zaś chodzi o blogowanie, to niestety twoje życie już zawsze będzie biegło w rytmie postów i stylizacji idealnie posprzątanego pokoju. Ale my dwie wiemy, że na co dzień na biurku jest tysiące ścinków, a na podłodze kłębowisko paprochów i puzzli. Tą informację zostawimy już dla siebie, w internecie pokażemy jak zrobić półkę i powiesić ją nad wyjątkowo na tą chwilę pościelonym łóżkiem.



Do zrobienia dwóch półek potrzebujemy:
- dwóch kantówek 200x70x20
- 16 wkrętów
- 4 kątowników
- kantówek 100x20x20 sztuk dwie
- opcjonalnie płyta HDF, czyli tak zwana plecówka,
- klej do drewna,
- 50 zł w portfelu (w tym koszt przycięcia desek).

Jak to zrobić "po babsku" ale ambitnie: 

Jedziemy do Castoramy i udajemy się na dział z elementami budowlanymi (poznamy go po małej liczbie kobiet w okolicy). Jeśli występuje ich zbyt duże zagęszczenie, znaczy że błądzimy po dziale Ogród. Wybieramy dwie kantówki i ruszamy na sam koniec sklepu, w miejsce gdzie jako pionierki stawiamy pierwsze kroki żeńskiego gatunku. Z pewną miną prosimy o przycięcie kantówek, każdej na cztery części (2x55cm i 2x45cm) i jeśli macie potrzebę to również plecówek na odpowiedni wymiar. Nie marnujemy czasu i momencie, gdy Pan przyjmujący zamówienie jeszcze wychodzi z szoku spowodowanego waszą pewnością siebie w męskim świecie, udajemy się na dział z wkrętami, śrubami i innym świecącymi się rzeczami.  
Tam szukamy odpowiednich wkrętów, tu przyda się pewna wiedza w kwestii posiadanego przez waszych mężczyzn wiertła do drewna. Pakujemy odpowiednią ilość i udajemy się po kątowniki, na których zawisną półki. Jeśli w domu macie już klej do drewna a w ręce krótkie kanówki, to spokojnie udajecie się po odbiór dociętych desek. 
Zabieramy zamówienie, płacimy w kasie około 50 złotych i jedziemy zadowolone do domu. Nawiercamy otwory, wkręcamy wkręty, krótkie kantówki docinamy na odpowiednią długość i przyklejamy klejem do drewna lub przybijamy. Bułka z masłem.
Schody zaczynają się w momencie wyboru koloru, mam na to fajny patent: próbki farb Beckers. Nie są to niestety farby do drewna, i przepraszam fachowców od tego materiału, ale maluję nimi małe części, na które nie opłaca mi się kupować całej farby. Drugi sposób na tanie pomalowanie półek na wymarzony kolor to emalia akrylowa do drewna (reszta puszki nie raz się jeszcze przyda) i zabawa pigmentami. 
Jeśli macie to wszystko w domu, a do tego dodatkowo kilka rozpoczętych puszek farby, to poddacie się po północy i wymalowaniu plecówek, których ostatecznie nie użyjecie. Zostawicie deski w surowym stanie i w swej rozpaczy udacie się spać, aby rano błagać o poradę na Facebooku (dzięki za pomoc!). Historia  z życia wzięta.

Jak zrobić to "po babsku" ale sprytnie:

"Misiaczku, popatrz tu jest taki blog... tam pisze co trzeba kupić... jesteś taki męski. No, nie daj się prosić. Jadę do sklepu, kupię piwo i chipsy na dzisiejszy mecz". I tak dalej, wiecie o co chodzi.

Oczywiście te opisy są seksistowskie, nieprawdzie i nie mam pojęcia skąd takie pomysły przychodzą mi do głowy. Zupełnie nie wiem.



Efekt kocowy powyższych działań: 











Fajne poduchy, prawda? Dopytuję się nie bez powodu, bo pochodzą ze sklepu Vinnst, pełnego pastelowych kolorów i pięknych skandynawskich wzorów. Długo zastanawiałam się, które wybrać do pokoju królewny, w końcu zdecydowała ona sama. Fajna mi ta córka rośnie.




Ostatnie podsumowanie:
Poduszki - Vinnst vinnst.pl
Worek - That Way Shop thatway.pl
Biurko - Womeb designersko.pl
Krzesło, komoda, lampka - DIY
Pięknie ilustrowane książki kupiłam w Biedronce za śmieszną cenę.


Inspiracje

Inspirację czerpałam z dwóch blogów, pierwszy po pomysł Sandrynki na wykorzystanie starych szuflad. Dorota natomiast zrobiła miejsce do eksponowania ulubionych książek w większym  niż ja rozmiarze. Połączyłam te dwa pomysły w jeden. Warto zaglądnąć na strony dziewczyn, bo jest bardzo duża szansa, że dostaniecie tam bardziej profesjonalne instrukcje.



To na jaki kolor pomalować?

Romantyczna lampka nocna

$
0
0

Wyobrażenia a rzeczywistość...

Wyobrażałam ją sobie jako cudowna delikatną istotkę, o spokojnym usposobieniu i dziewczęcej subtelności. Dziś po dwóch latach, wiem już, że moje słoneczko będzie skakać ze spadochronem lub wspinać się po skalnych ścianach. Nie widzę jej już w koronkach i różowych sukienkach. Będzie zdobywać świat bez pardonu, z tym łobuzerskim błyskiem w oku.
Dwa lata temu zwijałam różyczki i przygotowywałam dziewczęcy pokoik, wyobrażałam ją sobie delikatną i spokojną. A ona jest całkiem inna niż większość dziewczęcego rodu, wesoła rozrabiara i mały szaleniec, nadpobudliwa istotka, wiecznie rozczochrana i poruszająca się biegiem. Ta lampa tak do niej nie pasuje...


Do robienia abażuru potrzebujemy:
- tkaniny poliestrowej, czyli "na podszewkę" 1 x 1,5m wystarczy spokojnie,
- abażuru (do kupienia w sklepie z oświetleniem za kilkanaście złotych),
- postawy lampy (kupiłam na targu staroci za dyszkę), 
- obsadki i kabla z włącznikiem,
- pistoletu do klejenia na gorąco i duuuużo wkładów,
- świeczki,
- farby (próbka farby
Beckers za 5 złotych).


Praca jest dość żmudna i pracochłonna, więc nie będę mydlić oczu że to zajęcie na jeden wieczór. Cały problem polega na tym, że materiał, gdy tnie się go na paski, strzępi się. Jak sobie z tym poradzić? Każdy pasek, centymetr po centymetrze przykładam do płomienia świeczki, dzięki temu brzegi lekko się stapiały. Ważne jest aby materiał był zrobiony tylko i wyłącznie z włókien syntetycznych, inaczej będzie się przypalał. Paski miały długość 150 cm i szerokość centymetra, musi ich być spora ilość, tak więc spędziłam nad tym kilka zimowych wieczorów. 
Zastanawiałam się kilkakrotnie, czy nie wymienić materiału na gotową wstążkę, ale aspekt ekonomiczny jak zwykle wygrał. Opalałam więc i cięłam, opalałam i cięłam, aż przygotowałam wystarczającą ilość pasków. 
Zwijanie to już była czysta przyjemność. Gotowe różyczki przyklejałam za pomocą kleju na gorąco do materiału, wycinałam i układałam na abażurze. 


Tak powstała najsłodsza lampka dla mojej małej córeczki, która wtedy siedziała grzecznie w brzuchu. Dobrze, że starsza córka to mała królewna.






Ogród na balkonie

$
0
0

Wiele florystycznych agonii mam na swoim sumieniu, zasuszyłam nie jednego kaktusa i bukiet w wazonie. Notorycznie wszystko co było u mnie zielone na zmianę, gniło z przelania lub usychało z niedostatku wody. "Nie mam do tego ręki" powiedziałam i przestałam się zielenią zajmować. Nie chcę, nie potrafię, olewam...
Ten stan trwał niezmącenie przez cały okres studiów, rozciągając się później na kolejne wynajmowane mieszkania.  Aż okazało się, że roślinom nie potrzebna jest rozmowa, czułość, czy magiczne sztuczki. One, proszę Państwa lubią systematyczność, czyli raz w tygodniu nawóz i codziennie niewielką ilość wody. 


Podlewam, nawożę, a mój balkon wygląda jak busz. Dzieciaki zaczynają już zbierać pierwsze pomidorki, ogórki już od dawna wcinają do kanapek.  
W sklepie ogrodniczym kupiłam akebię, clematis, lobularię i kilka kwiatów, których nazw nie znam i poznawać nie zamierzam, bo rosną słabo więc za rok zamienię na inne. Mama podarowała mi pomidorki koktajlowe, ogórka i geranium. Sąsiadka przyniosła mi dynię. Na targu dokupiłam zioła i pnące truskawki, na tym samym targu za piątaka dostałam skrzynie po jabłkach. Trochę doniczek, kilkadziesiąt litrów ziemi wniesionej na drugie piętro i to wszystko rośnie. I to rośnie jak szalone. 
Tylko trzeba codziennie podlewać... dwa razy... taki szczegół.  

Clematis


















6 pomysłów DIY do pokoju dziecka

$
0
0


Fajne, nieskomplikowane pomysły ułatwiające życie lub będące ciekawą dekoracją dziecięcego pokoju. Ładne i możliwe do wykonania własnoręcznie - to będzie poniżej. Żeby jednak tam się dostać, musicie minąć po drodze mój pomysł na wieszaki. Tak sprytnie Was wrobiłam.




Wieszak DIY za dyszkę

Na plecak, na torebkę małej damy, na wisiorek lub ozdoby, słowem na wszystko co musi być "pod ręką". 


Do wykonania będziemy potrzebować:
- kołek sosnowy - do nabycia w sklepie budowlanym (7 zł),
- śruby z podwójnym gwintem (1 zł/szt.),
- wiertarkę,
i parę rąk - mogą być lewe. Moje takie są, a zanim usłyszałam "daj to" i wyrwał mi wiertarkę z ręki, zdążyłam już zrobić jeden wieszak.
Przycinamy kołek, wiercimy odpowiedniej średnicy otwór, wkręcamy wiertarką śrubę (zakładamy ją jak wiertło - dla kogoś będzie to oczywiste, dla nas było objawieniem) i GOTOWE.



Prawda, że proste?








Przeprowadzę Was teraz przez wszystkie niezrealizowane przeze mnie pomysły, te cudowne inspiracje znalezione na innych blogach. Już prawie klikam "kup", już wsiadam do auta, żeby jechać po materiały, już już wstaję z sofy... Moje niezrealizowane plany, wszystkie zrobię-to-jutro i to-będzie-następne. Moja lista wstydu:


1. Gwiazdki

Materiał leży w szafie, nici w szufladzie i jeszcze tylko przydały się taki kawałek kwiecistej tkaniny, albo właśnie nie mogę znaleźć igły, a tak w ogóle to nie potrafię szyć więc obejrzę film. Przecież każdy powód jest dobry, żeby usprawiedliwić się, dlaczego gwiazdki nie są uszyte, mimo iż materiał leży w szafie, nici w szufladzie, a ja na sofie.




2. Doniczki

Pisaki do porcelany i z parapetu uśmiechają się stwory o zielonych włosach. Więc gdybym dostawała złotówkę za każdym razem, gdy je prawie kupiłam, w tym roku odpoczywałabym na Malediwach, a nie u rodziców w ogródku. Gdybym przy każdej próbie opłacenia koszyka na allegro, mogła dostać książkę, dziś Biblioteka Jagielońska zabiegałaby o możliwość korzystania z moich zbiorów. Gdyby za każdym razem kupowała słodycze... no dobra i tak je kupuję.

 3. Girlanda

To już przestaje być śmieszne, bo mam mulinę w szafie. Leży spokojnie, obok materiału na gwiazdki. Dobrze się już poznały skubane, te moje tekstylia, tasiemki i ozdoby, wyobraźnia podpowiada mi, że knują spiski i plotkują: "haha a mnie miała rok temu zapleść", "mam lepsze! słuchaj tego: rok temu miała mnie zszyć z tą wygryzioną podszewką"... Nabijają się ze mnie.





4. Pojemnik

Wstyd się przyznać, ale myślę o Tobie Katarzyno, za każdy razem gdy przechodzę obok kawałka sklejki, abo gdy nadepnę na klocek leżący na podłodze. Wtedy boli podwójnie - śródstopie i sumienie. Myślę intensywnie o tej skrzyni, gdy zasypiam, jak bardzo by się przydała na ten cały bałagan zostawiony na podłodze. Może pomieściłaby choć odrobinę z tego Mont Everestu zabawek piętrzącego się w pokojach. Jest magiczna: nie trzeba segregować i układać, tylko wrzucić i odjechać w kąt. Kiedyś zrobię. Kiedyś na pewno.





5. Latawce


Agnieszka pokazała jak zrobić latawce, takie ozdobne, bardzo ładne. Natomiast ja ich jeszcze nie zrobiłam, mimo iż może do tego posłużyć materiał na gwiazdki i sznurek przygotowany na girlandę z dzwoneczków. Nawet patyki, gdzieś się kiszą w szafie. Wszystko jest, tylko weny brak.





Wszystkie zdjęcia w tym poście, zostały użyte za zgodą ich autorów. Więcej informacji i opisy wykonania znajdziecie po kliknięciu w odpowiednie odnośniki.

Jak kopiować to takie wnętrza

$
0
0

Dużo dobra przed nami: Zaczynamy jasnym, kobiecym wnętrzem @missjettle. Płynnie przechodzimy do dodatków pasujących do tego mieszkania, ale dostępnych w naszych rodzimych sklepach. Na koniec dowiecie się jak przy pomocy wałka, farby i mężczyzny, stać się posiadaczem najprawdziwszej białej podłogi z @nurrgula - crem de la crem skandynawskiego stylu.




Mariet missjettle.nl

Takie wnętrze dziś dopadłam i nie zawaham się go użyć. Przyznam się, że sama z niego skopiowałam pomysł do swojego mieszkania, więc jest szansa, że coś dla siebie też Drogi Czytelniku znajdziesz. Przyjrzyj się krzesłom (nie do pary), tapecie (na pół ściany), witrynie (dwie wersje kolorystyczne), szafie w dziecięcym pokoju (stara, odrapana a jaka idealnie pasująca). Dużo jest tu fajnych pomysłów. Takich do podpatrzenia i wprowadzenia w życie, przy umiarkowanym wysiłku.











Dodatki

Tak, wiem. Ułatwiam życie serwując na tacy gotowe rozwiązania. Przynoszę świeże, jeszcze gorące dodatki. Wystarczy wpakować do koszyka, poczekać na kuriera i żyć na kredycie pół roku. Jednak, jak się bardzo postaramy, zawsze znajdzie się okazja, żeby sobie coś z tej listy sprezentować. Można obchodzić Dzień Górnika, Święto Kwiatów, Międzynarodowy Dzień Debetu na Karcie, ten ostatni tak lubię, że celebruję okrągły rok.
Nie zachęcam do zakupów, a oszukałam się w internetowych sklepach jak głupia? Cóż... Skończyły mi się riposty.

1. Gablotka, 2. Lampa, 3. Lampa, 4. Poduszka,  5. Stolik pomocniczy, 6. Miska, 7. Chlebak
8. Kosz, 9. Tapeta, 10. Stołek, 11. Stolik, 12. Dywan, 13. Stolik pomocniczy, 14. Pojemnik








Biała podłoga


Podchodzę do niej jak do jeża (do białej podłogi, nie do właścicielki bloga). Z jednej strony ten gryzoń jest taki słodki, ten malutki nosek i małe uszka, aż chce się pogłaskać. Mam jednak świadomość, że jak mnie skubany upierdzieli tymi kolcami to zobaczę gwiazdy, zaraz po tym jak się z bólu posikam. Boję się, że zimna, że będzie odpryskiwać, że jakoś tak dziwnie nienaturalnie - powiedziała o naturalności ta, która ma na podłodze plastikowe panele.
Jak widać jeża da się oswoić, panele przemalować. Fajnie to wygląda, tak fajnie że nieśmiało rozglądam się za wałkiem.




Projekt sypialnia 2.0

$
0
0

Środek sezonu wakacyjnego i można pomyśleć, że to błogi czas odpoczynku. Życie w mieście zwalania, płynie spokojnie w rytmie sunących po niebie obłoków. Mieszkańcy bloków i jednorodzinnych domków wylegują się nad jeziorami, wesoło pokrzykują na dzieci w parku. Smażą ciała nad wodą, fundują swoim tętnicą kolejną dawkę cholesterolu, prosto z grilla. Zapominamy,  że w naszym klimacie zima przychodzi zawsze za wcześnie, a nam piach i strach w oczy. Czy jakoś tak. Spokój, cisza, lenistwo...
Nic bardziej mylnego!

Co robi Polak na urlopie? Remont!

Z wiertarką w ręku zaczynamy kilka dni odpoczynku od pracy. Budzimy się i już wiemy, który pokój zaczyna skuwać sąsiad. Po co ptasie trele, gdy tak cudownie jednostajnie brzęczy nam wiertarka udarowa? Na co komu letnie wieczory na balkonie, gdy można w tym czasie położyć kolejną warstwę farby? Och jak cudownie i ten lekko otumaniający zapach lakieru.
Rozmarzyłam się, ale już niedługo sama wzbiję tumany kurzu w powietrze, poproszę męża o przywiezienie sklejki od stolarza, słowem zacznę celebrować urlop. 

BAZA

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Baza jaka jest każdy widzi.
Biało, szaro i nijako, pomijając oczywiście granatową lamperię, wygryzioną w paru miejscach przez dzieci - dosłownie. Trochę "ruchu" wprowadzi arcyciekawy kształt lampy. Uwielbiam pręty, więc czekam na przesyłkę, jak na podpisanie karty urlopowej. Drabinkę postanowiłam zrobić sama, pomimo, iż IKEA już wpadła na takie rozwiązanie. Co to za blog DIY bez wkrętów, łez i wywarzania już otwartych drzwi? IKEO spróbuję, ale pewnie za dwa tygodnie przyjadę po ładnie zapakowane pudełko pełne półek i listewek. Jesteśmy jak dobre małżeństwo - zawsze do siebie wracamy.
Zagłówek to temat na osobny post - strach się bać, bo będzie sklejka i kolejny eksperyment.


LAMPA CAGE spotlight.pl
Łóżko, Pólka, Zasłony - IKEA.pl
Dywanik - Leroy Merlin


Dziękuję bardzo za pomoc w dokonaniu wyboru lampy. Jak widać Facebook nie tylko jest pierwszy do wyrażania poglądów politycznych i ładowania zdjęć z wakacji (jeśli już ktoś nie lub remontować), jest też pełen sympatycznych ludzi, służących pomocą w wyborze oświetlenia sufitowego. Tak więc skoro już tak dobrze nam poszła poprzednia współpraca, a wybór był po mojej myśli (to oczywiście żart - pewnie że po Waszej), to może znów pomożecie? 
1. Bristol, 2. Flavia. 3. Selene, 4. Cage


Wybór oświetlenia tak namieszał mi w głowie, że znów nie potrafię wybrać. Tym razem jednak postanowiłam, do każdej z lamp dołożyć stylizację. Będzie łatwiej (chyba). 

To srebrne cudeńko, zawiśnie u mnie jeśli wygra stylizacja w odcieniach granatu i błękitu, trochę boho, trochę vinige. Zdecydowanie nie nudna, dająca pole do popisu, na przykład do przeszukiwania strychu w poszukiwaniu ramek na zdjęcia.
Drewniane nóżki i lekka konstrukcja drugiej lamy to dla mnie ucieleśnienie jasnego, nieprzemijającego stylu skandi. Będzie dużo naturalnych dodatków, trochę zieleni. Stylistyka, która jeśli nie przesadzę, powinna się udać. 





BŁĘKIT I BOHO

Efekt, jaki osiągnęła Marta jest nie do podrobienia. Łapacz w wersji maxi, makrama, kamionkowe doniczki. Tam pod spodem jest łózko z palet!
 

Moja lista dodatków, jest niekompletna o drobiazgi jakich mam zamiar poszukać na aukcjach internetowych i targu staroci. Co to za boho, bez odrobiny vinige? Marto, jeśli wygra ta stylizacja, zaprzyjaźnię się z sukulentami i makramą.


111 LAMPA,



JASNO I NATURALNIE

To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie ostatnio widziałam. Choć przyznam szczerze, że moja kariera zawodowa wisiałaby na włosku, gdyby przyszło mi mieszkać w takim wnętrzu. Nie wiem, czy dałabym radę wstawać na akord budzika, zamiast wylegiwać się godzinami w tej scenerii. 
Wybrałam lampkę ze szlachetnego drewna, kilka dodatków z naturalnych materiałów. Dzięki kapitalizmowi, jest ich w sklepach spory wybór. Dodałam trochę koloru w postaci musztardowej narzuty, dla przełamania. Lekko i przyjemnie.

 Ze zgrozą będę czekać, która pierwsza z moich małych istot, wgniecie w tą biel ciastko.


1. LAMPA
2. Ramki, 3. Doniczka, 4. Świeczniki
5. Pościel, 6. Narzuta, 7. Poduszka
8. Kosz, 9. Pojemnik


Daję Wam władzę nad moją przestrzenią, wybór należy do Was, ja się pokornie dostosuje. Nie mam faworyta, uwielbiam błękity, nie mam nic przeciw jasnym wnętrzom. Przy tym strasznie jestem ciekawa Waszych opinii. 1 czy 2?


DIY Przybornik na biurko

$
0
0

Najważniejszy jest projekt! 

Nic bardziej mylnego, najważniejsza jest kontrola jakości. 

Jak ją przeprowadzić? 

Oddać przedmiot małym rączkom.

Jeśli po kilku godzinach użytkowania, małe rączki, nie są wstanie: odłamać, wygiąć, przemalować, rozkręcić, zmienić całkowicie funkcji, utopić w toalecie, można uznać jakość za zadowalającą.

Zyskujemy pewność, że nic nie jest w stanie zniszczyć testowanego przedmiotu, że jest odporny na działanie czasu, detergentów i zaklęć. Tak więc pojemnik na kredki, mazaki, gumki i wszystkie inne artystyczne niezbędniki, dostał się na kilka godzin w rączki mojej córki. Przenosiła, napełniała, rysowała, poprawiała, kleiła i znów przenosiła, a po tych wszystkich czynnościach pojemnik jak stał tak stoi. Dlatego z dumą prezentuję nowe DIY, po kontroli jakości. Niezniszczalne!


Do wykonania pojemnika potrzebujemy:
- złotą farbę w sprayu,
- farbę akrylową,
- kawałek sklejki 26x18cm,
- miedziane mufy,
- klej,
- dawno nieużywaną zawartość kuchennej szafki.



Naklejamy, spryskujemy kilkoma warstwami farby w odpowiednich odstępach czasu. Gdy spryskamy zbyt szybko za duża warstwą farby, mogą powstać zacieki. Próbuję wyobrazić sobie miny sąsiadów, gdy wieczorem widzieli mnie idącą z puszką farby w sprayu na łąkę za blokiem.
Ostatecznie jednak dziecko się cieszy, a ja się artystycznie wyżyłam.



 






Tapeta w dziecięcym pokoju - część 1

$
0
0

Drodzy kolekcjonerzy staroci, kochani szperacze babcinych strychów, kolorowe ptaki wśród wielbicieli lakierowanych meblościanek, to dla Was będzie dzisiejszy post. Nadszedł czas na trochę vintig. Zapanowała moda na odrapane meble, prlowskie komody i wygrzebane z piwnicy kosze. Zaczniemy jednak od odpowiedniej oprawy ścian.


Znacie to uczucie, gdy ręce mrowią na widok starego krzesła, albo gdy umysł zaczyna pracować na wyższych obrotach na widok straganu ze starociami. Wiecie jak smakuje słodycz zakupu dzbanka, doniczki, pudełka. Jak przy sprzedawcy trzeba udawać obojętność, choć ma się ochotę wystrzelić radosnym uśmiechem. To trochę jak szukanie skarbów, nawet jeśli skarbami nie są. Kofeina tak mi nie podnosi ciśnienia jak paczka z allegro, pełna starych ramek i bibelotów. Centrum handlowe w czasie największych przecen tak mnie nie kręci jak perspektywa przeszukania internetowych aukcji. Nie kupuję dużo tylko ze względu na dobro mojego małżeństwa. To przeważnie On biedny szlifuje maluje, złości się i pyta bez nadziei w głosie „a nie można było nowego kupić?”
Nie, bo nowe nie ma duszy, bo na nowym żal wypróbować dziwny kolor farby, bo nowe jakieś takie czasem bez wyrazu. Powiększa się moja kolekcja nie-zawieszonych-ramek, dziwnych pudełek, od niedawna mam nawet odrapaną ławeczkę. Nie pasuje to do pokoju straszej córki (pastelowe królestwo odrzuca przeszczep wysłużonego sprzętu), dalej nie gotowy salon starszy jeszcze pustką, a sypialnia ma być królestwem bieli. Zostaje już tylko pokój Młodszej. Mała klitka, w której królował będzie duch vinige, moje małe kochane słoneczko zamieszka wśród staroci. Zaraz jednak udowodnię Wam że może nie będzie tak źle.
Zacznę do ściany z nietypową tapetą, tylko jeszcze nie mogę się zdecydować pomiędzy drobnymi kwiatami a geometrycznymi kształtami. Podzieliłam, więc posty na dwie części, bo może w ten sposób będzie mi łatwiej podjąć decyzję.  Na pierwszy ogień idzie flora.

Dwa niezwykle inspirujące profile na Instagramie, które od dawna mam przyjemność obserwować, utwierdzają mnie w postanowieniu wytapetowania jednej ze ścian. I im dłużej je przeglądam, tym bardziej mam na to ochotę. 


Profil @fleursdamelie

Prowadzony jest przez stylistkę pracującą dla kinderkamerstylist.nl. Tapeta w jej aranżacjach jest tłem dla odrestaurowanych mebli i gustownych dodatków. Przekonuje mnie do dużych wzorów na jasnym tle. W końcu jak takie zdjęcia mogą nie przekonywać?







DELIKATNIE I KWIATOWO

Duże wzory na delikatnym tle i te flamingi na końcu, których nie potrafiłam sobie odmówić. Nie bójcie się klikać w linki pod zdjęciami, wybrałam propozycje w bardzo różnym przedziale cenowym. 



/www.tapety-sklep.com/


/www.tapety-sklep.com/


/www.tapety-sklep.com/




/www.tapety-sklep.com/

/www.tapety-sklep.com/






Profil @charlottebokstedt



Pokój córki Charlotte to kwintesencja stylu vinige. Pokoik chłopca pokaże Wam w drugiej części tapetowego cyklu. Albo po prostu wejdźcie na profil @charlottebokstedt i sprawdźcie.











TAPETY RETRO

Flora we wszelkiej postaci, uwielbiam tekstylia z takim motywem, ale czy na ścianie to też się sprawdzi?






Kilka ogłoszeń:

Post powstał we współpracy ze sklepem Tapety-Sklep.com
Do końca roku, wpisując hasło aletuladnie10%, otrzymacie 10% zniżki przy zakupie dowolnej tapety. 

Jeszcze jedno zdanie, ale bardzo ważne:
Wszystkie zdjęcia w poście zostały użyte za zgodą ich autorów, lub właścicieli praw do nich. 



Tapeta w dziecięcym pokoju - część 2

$
0
0


Koniec dyskryminacji chłopięcych pokoi. Równouprawnienie w temacie dziecięcych tapet nie przyszło łatwo. Uboższy asortyment, dyskryminacja ze względu na kolory, przeświadczenie projektantów, że chłopcy już dziś powinni zapoznawać się z fizjonomią koparki, nie ułatwiało zadania. Jednak im trudniej tym ciekawiej. Buszowanie w asortymencie sklepu z tapetami zakończone zostało sukcesem. Przedstawiam tapety pasujące do pokojów małych mężczyzn.
 
Wzorów tapet pasujących do dziewczęcych pokoików jest tyle, ze selekcja do ostatniego postu była niezwykle brutalna.  Znalezienie wzorów pasujących do męskiego świata, było dużo bardziej utrudnione. Nie chciałam wyskoczyć z brzydkimi misiami, ani postaciami disnejowskich animacji. Kwiaty, mimo iż udało mi się znaleźć kilka ciekawych motywów, też nie przystojną w pokoju małego mężczyzny. Poszłam w klasykę zwaną Ferm Living, ale dla mnie absolutnym hitem są liski. Z resztą sami sprawdźcie.



Profil @fleursdamelie

To już drugi pokoik aranżowany przez Charlotte, który mam przyjemność zaprezentować.  Fajnie, że nie jest to pokazowe wnętrze, bez zabawek i z dwoma książkami na półce. Widać tu jak można zorganizować przestrzeń pełną dziecięcych rzeczy, taką która rozbudzającą zainteresowania. Tapeta jest doskonałym tłem dla obrazków i mebli. 






TAPETY

Mam nadzieję, że spodobają się Wam moje wybory













Post powstał we współpracy ze sklepem Tapety-Sklep.com
Do końca roku, wpisując hasło aletuladnie10%, otrzymacie 10% zniżki przy zakupie dowolnej tapety. 


Wszystkie zdjęcia w poście zostały użyte za zgodą ich autorów, lub właścicieli praw do nich. 

Pokój rodzeństwa

$
0
0

Dziś sobota: dzień, w którym po morderczym wyścigu z mopem przez mieszkanie, wybiegamy na spacer. Po szybkiej przebieżce po parku, wracamy wyżyć się kulinarnie i wskakujemy szybko w buty, bo przecież kino, urodzinki koleżanki lub spotkanie z rodziną nie poczeka kolejnej godziny. A w międzyczasie jeszcze zakupy, sprzątanie szafy, albo jeszcze gorzej: drobny remont. Dlatego jest post szybki, łatwy i przyjemny.

Jeśli i Wam sobota biegnie w rytmie tysiąca zaplanowanych wcześniej aktywności, wybaczycie lakoniczność tego postu. Potraktujemy go jako przystawkę przed nadchodzącym tygodniem. Wtedy zaserwuję taki napakowany informacją, inspiracja i (co najlepsze) realizacją. 
Dziś wnętrze, w którym koegzystuje siostra i brat. Natomiast wnętrze jest tak idealnie przemyślane, że zasługuje na własne miejsce na serwerze.
Więcej zdjęć domu Petry znajdziecie na jej Instagramowym profilu @minimockspetra
Smacznego!

I nie bez przyczyny serwuję wnętrze ze sklejką. W przyszłym tygodniu pokażę jak ten materiał prezentuje się w sypialni. W mojej sypialni.







Jak zbudować domek dla lalek

$
0
0

(i nie popełnić naszych błędów)

O czy marzy każda mała dziewczynka?
- O kucyku!
O czym marzy każda mama małej dziewczynki?
- O tym aby jej córka zadowoliła się jednak domkiem dla lalek. Bo jak tego kucyka upchnąć na balkonie...


Materiały

Domek jest leciwy, dokładnie dwu-letni. Przeszedł już więcej niż niejedno zabudowanie położone w obrębie frontu wojennego. Wytrzymał więcej przemeblowań niż ekspozycje w Ikea i dokonało się w nim więcej zniszczenia, niż podczas niejednej studenckiej imprezy. 

 Potrzebujemy tylko:
- dwie deski sosnowe heblowane 20 x 2 x 2000 cm. Zakupione w Praktikerze, za około 40 złotych za sztukę. Niestety nie pamiętam dokładnie ceny, więc może być tu pewna nieścisłość.
- konfirmaty, kątowniki (przydadzą się do przymocowania dachu).
- dwa duże wsporniki do podwieszenia domku (łatwiej jest się dziecku bawić, a nam sprzątać. Trudniej jest tylko zaszpachlować i zamalować dziury, gdy stwierdzimy, że domek powinien by jednak 10 centymetrów bardziej w prawo).
- plecówka i gwoździki do jej przymocowania.

Teraz mój nieudolny rysunek obrazujący wymiary desek. Tadam!
(Tak się kończy próba okiełznania za trudnego do swoich możliwości programu graficznego.)










Wykonanie

Jeśli podobnie jak ja nie dysponujecie garażem, w którym można wiercić, pylić i brudzić, polecam wizytę w najbliższej stolarni. Przytną, i jeszcze ucieszą się, że chcecie im zapłacić. Można też udać się do castoramy, gdzie jest określona stawka za każde cięcie. Można oczywiście kupić już gotowy, ale znika wtedy cały fun i duma.

Błędy

Dwa lata temu nie odróżniałam farby olejnej od akrylu, wspornika od śruby, śruby od pędzla. Trochę się przez ten czas zmieniło. Piszę trochę, bo dalej przy wierceniu wyręczam się mężem, a przy wymyślaniu konstrukcji znajomymi blogerami. Podobno najlepsza nauka, to nauka na własnych błędach, jednak wolałabym, żebyście nie przeklinali mnie w trakcie wiercenia.

Kilka błędów, które beztrosko popełniliśmy przy budowie domku:
- kątowniki i gwoździe zamiast konfirmatów - duży błąd,
- farba olejna zamiast akrylu - znalazłam puszkę białej farby w garażu taty, och cóż to była za cudowna woń. Do tej pory czuje lekkie odurzenie i woń rozpuszczalnika, którym próbowaliśmy się domyć. 
- tapety z budowlanego - budowlany to nie miejsce do wyboru tapet. Z założenia nigdy nie sprowadzają ładnych. Nigdy!
- widoczny wspornik trzymający konstrukcję od góry,
- zamiast pożyczyć wyrzynarkę, mój mąż nawiercał dziury aby wyciąć drzwi - tego zdecydowanie nie powtarzajcie.  To nie miało szans się udać.



W jednym z pokoi zamiast tapety, przykleiłam kawałek wzorzystej tkaniny.  
Zestawy mebli do domków można upolować w Lidlu, przeważnie pojawiają się w okolicy świąt. Bywają też dostępne w Netto. Wystarczy przemalować z brzydkiego pomarańczu i klującej w oczy czerwieni.















Zagłówek ze sklejki

$
0
0


Łóżko rodziców to takie tajemnicze miejsce w domu, którego nazwa nijak nie odpowiada rzeczywistości. Spróbujcie wytłumaczyć dzieciom, że łóżko rodziców nie należy do nich. Zdziwienie malujące się na małych buziach będzie najwymowniejszym argumentem potwierdzającym moją teorię. Łóżko rodziców to łóżko dzieci. I jakkolwiek by się człowiek nie starał, zawsze nad ranem znajduje się w nim przynajmniej jeden osobnik poniżej osiemnastego roku życia. Dzieci ściągają do niego o różnych porach dnia i nocy, w końcu to ich własność. Mają prawo.

Czasem zostają już w nim wieczorem, bo boli brzuszek, bo w pokoju straszy, bo zimno, bo ciepło, bo... tysiące innych powodów. Potrafią ściągać też falami w nocy, taszcząc za sobą małe kołderki. Czasem wpadają do niego niesione na rękach rodziców, bo już lepiej je tam zakwaterować, niż czekać pod łóżeczkiem aż młodociany zaśnie. Zaś w sobotni poranek jest wymarzonym placem zabaw, oczywiście czynnym od 6. 
Strasznie lubię to nasze rodzinne łóżko, szkoda tylko, że czasem jest tam tak mało miejsca.

INSPIRACJE

Kolumbem nie jestem, kreatywności mojego umysłu bliżej jest do elokwencji rozwielitki, niż do przełomowych odkryć Einsteina. Drewniane zagłówki już na świecie istniały. Serio.
Przystępując do planowania mojej sypialni wiedziałam, że komuś już to wyszło. Więc skoro wyszło raz, to ryzyko niepowodzenia zawsze jest wtedy mniejsze. A skoro wyszło trzy razy, to mój sen był wyjątkowo spokojny.





ZAGŁÓWEK DIY

Zasadniczo wyglądało to tak jak zawsze: pojechałam do Castoramy, poprosiłam o przycięcie sklejki. Załugowaną dzień wcześniej i zabezpieczoną lakierem mój kochany małżonek przymocował do ściany. I TADAM!

Do wykonania zagłówka potrzebne są:

- sklejka sosnowa grubości 6mm (koszt moich 3 płyt to około 180 złotych)
- ług do drewna (20 złotych)
- lakier bezbarwny półmatowy (nie pamiętam ceny)
- wkręty,
- zaślepki,
- wyrzynarka od zrobienia otworów na gniazdka.

To była wersja dla prasy. Jak wyglądało to w rzeczywistości? Proszę bardzo:

Zadzwoniłam do stolarni porównując ceny i termin odbioru. Wygrała Castorama, bo: a) robią to od ręki, b) płacę za materiał a nie za odpadki. Trzy wielkie kawałki sklejki, z których jeden miał ponad dwa metry, wpakowałam do mojego mikroskopijnego auta. Odbywało się to przy asyście wzroku ochroniarza. Po jego minie wnioskowałam, że przez jego głowę na przemian przemykały myśli "nie uda jej się", "nie ma szans", "zaraz to złamie". Nie skłoniły go one jednak do pomocy, chyba samo widowisko dostarczało mu tyle rozrywki, że sam nie postanowił wziąć w nim udziału.
Wściekła, obita i z zerową widocznością w aucie, dojechałam do mieszkania.

Ługowanie:

Podobno sprawia, że drewno nie żółknie pod wpływem czasu. Podobno wybarwia drewno, pozostawiając jednak rysunek słojów. 
Różnicę w kolorze sklejki udało mi się zaobserwować dopiero po drugiej warstwie ługu, gdy lałam go już bez opamiętania na leżące w przedpokoju płyty. Ok, jest jaśniejsze. W sumie o to chodziło, więc nie narzekam, ale efektu ŁaŁ nie było.
O tej metodzie wybarwiania drewna dowiedziałam się od niezastąpionej Kasi z Piątego Pokoju. Jako, że ja ługowałam pod osłoną nocy, pozwoliłam sobie pokazać Wam zdjęcie autorstwa Katarzyny.



Lakierowanie:

Trzy warstwy półmatowego lakieru do wnętrz są niezbędne. Z czego pierwszą warstwę sucha sklejka pije tak, że prawie słychać siorbanie.



OŚWIETLENIE

Prosiłam Was jakiś czas temu o pomoc w wyborze lampy sufitowej. W tym miejscu muszę Wam gorąco podziękować. Podpowiedzi okazały się słuszne, lampa SPOT Light CAGE pasuje jak ulał do mojej koncepcji. Sypialnia jest oczywiście jeszcze niegotowa. Brakuje półek na książki i jakiegoś kwiatka, może stolika nocnego, ale dzięki oświetleniu mam wrażenie, że już niewiele potrzeba do uzupełnienia tego wnętrza. Wciąż zastanawiam się nad półką-drabiną.


Ponieważ jestem molem książkowym, i mąż w łóżku przeważnie znajduje mnie śpiącą nad otwartą książką (ze strużką śliny sączącą się z ust - Jakie to romantyczne!), lampka nocna do czytania to był absolutny niezbędnik podczas planowania remontu.  Wybrałam kinkiet BRITOP Lighting INGA.

EFEKT KOŃCOWY

Nie lubię pokazywać nieskończonych pomieszczeń, ale tym razem podaruję sobie tą zaciekłość. Jestem tak zadowolona ze zmiany, że mam wrażenie, iż nawet mi ciężko będzie to zniszczyć złymi dodatkami. Co sądzicie o efekcie wakacyjnego remontu?















Viewing all 103 articles
Browse latest View live