Jako mała dziewczynka zawsze marzyłam o jakiejś magicznej mocy. Najfajniej było chyba umieć latać, ale to ze względu na wrodzone lenistwo. Przenikanie przez ściany lub telekineza, tez byłyby całkiem niezłe. Nieskończoną ilość razy próbowałam oderwać się od ziemi, byłam pewna, że jeśli będę próbować kiedyś się uda. Nie udało się, zostałam pokonana przez grawitację - bezwzględna siła. Z zazdrością patrzę na moje dziecko, nie mające pojęcia o prawach fizyki, marzące o lataniu i czarach, wierzącego w istnienie Mikołaja i Wróżki Zębuszki.
Nie będę jej tergo kolorowego świata psuć moim tchórzostwem do kolorów, jej życie ma być kolorowe i beztroskie. Będzie kolorowo, dziewczęco, cudownie pastelowo. Będzie mieć pokój, w którym będzie marzyć o magicznych mocach, spotkaniu elfów i krasnoludków. Szafa może stać się wejściem do Narnii, nie może być zwykłym sieciowym meblem. To wrota do innego świta, złośliwych gremlinów, słodkich wróżek i tysiąca przygód.
Niech marzy o wielkich podróżach, póki nie zna praw fizyki, dopóki nie pisze sprawozdań z chemii i nie kuje wzorów. Do kiedy nie pozna ograniczeń świata, ten jej mały pokój ma być jak szafa z książek Lewisa - wrotami do świata wyobraźni.
Przechodząc do bardziej przyziemnych spraw, w końcu instrukcja jest dla rodziców, który muszą poznać konkrety i liczby, zamieszczam spis niezbędnych rzeczy. Szafa to niedostępna już w ofercie Ikea Aspelund, tak typowa, że ręce swędziały, aby ją trochę odpicować.
Przyznam się szczerze, że nie zastosowałam podkładu przed malowaniem, to ryzyko podjęłam na własną odpowiedzialność - na razie nie żałuję.
Do metamorfozy szafy były potrzebne:
- gałki meblowe - moje są ze sklepu ReGałka, jest w czym wybierać w zależności od tego, czy chcecie uzyskać nieco staroświecki wygląd, czy bardziej nowoczesną formę,
- emalia akrylowa Sigma - pierwszy raz pracowałam z ta farba i jestem bardzo zadowolona, gęsta, równomiernie się nakłada i nie musiałam poprawiać druga warstwą. Za to ma u mnie darmowa reklamę, bo oszczędziła mi dużo czasu.
- mężczyzny, który z rezygnacją przykręca i odkręca zawiasy, ewentualnie z miną męczennika przesuwa szafę, aby na koniec przyznać, że fajnie wyszło.
Oto efekt pracy jednego popołudnia:
Dziękuje za uwagę i do zobaczenia po kolejnym dzikim popołudniu z wałkiem w dłoni.